Iwan Franko

[Зібр.тв., т. 19, с.353–483]   I   W niedużym, schludnym i gustownie ubranym saloniku dwie damy zajęte są żywą rozmową.  
28.11.79 | |
POWIEŚĆ WSPÓŁCZESNA   I   — Władku! Naczku! gdzie was diabli noszą?   — Lezie jeden z drugim, jak Lelum i Polelum!   — Świniaki! Mówią, że o pierwszej będą na miejscu, a tu już prędko drugiego bić będą!*   — Dać im w kark po razu, niech się uczą słowa dotrzymywać!   — Sponiewierać im front!*   — Zakobzać ich popod szczeble!*   — Zajechać im między lipki, żeby im aż Wojtek zakapował! *  
18.09.79 | |
Grzegorz Kalinowicz był kancelistą przy lwowskiej buchalterii rządowej, jeszcze za pańszczyzny. Dwadzieścia lat liczył on państwowe dochody, dwadzieścia najpiękniejszych lat życia spędził w jednej ciemnej kancelarii, na jednym drewnianym krześle, nad księgami rachunkowymi żyjąc z dnia na dzień, regularnie i punktualnie, jak dobrze nakręcony zegarek, nie marząc o żadnych zmianach i innym życiu. Trzeba było dopiero wypadków 1848 roku, żeby wzburzyć do dna i jego ciche, samotne życie.
19.09.78 | |
Erzählung eines Arrestanten [Fragment]     I  
30.09.63 | |
[Fragment]    
30.09.63 | |
Hundert Meter unter der Erde, im dunklen Schachte, arbeitet ein Bergmann. Ein ums andere Mal schwingt er die Haue mit kräftiger Hand, und tief dringt sie in das rissige Gestein. Aber nur mühsam gelingt es dem Manne, dem trotzigen Erz kleine Stücke Erdwachs zu entreißen. Es dröhnt und stöhnt dumpf unter den wuchtigen Schlägen, als ob es weinte und drohte und schwitzt unter widerlichen Gerüchen, hält aber stand und bewahrt trotzig seine verborgenen, geheimen Schätze.
30.09.07 | |
Sto metrów pod ziemią, w głębokości dziesięciometrowej sztolni, w zaduchu i na­ftowych gazach pracuje robotnik. Raz po razu uderza w iłowatą opokę, i odrywa od niej kawałki lepu. A}e opoka twarda, ską­pa i tylko po małym, kawałeczku pozwala odrywać cząstki ciała swego. Ona głucho stęko i jęczy pod uderzeniami dzióbaka, nie­jako płacze, grozi; poci się, lecz się nie pod­daje, uparto trzyma ukryte swe skarby ta­jemne. Robotnik, zdrowy parobek, który niedawno przybył z gór do Borysławia na robotę, poczyna się złościć.  
25.09.02 | |
Ein bekanntes Sprichwort empfiehlt: Wenn zwei dir sagen, du seiest betrunken, so leg dich schlafen. Zwei edle polnische Grafen, Badeni und Piniński, haben mir nachdrücklich zu Gemüte geführt, ich gehöre nicht auf die politische Arena. Also hab’ ich mich — auf die Literaturgeschichte, Ethnographie und ähnliche Ruhe­polster verlegt und „lausche dem Gesumme der Hummeln“, wie man bei uns zu Lande sagt. Leider bekomme ich auch hier recht sonderbare Klänge zu hören.
30.09.01 | |
Ich ertrag’ es nicht! Kann es nicht mehr ertragen!  
30.09.98 | |
Ein galizisches Lebensbild    
30.09.98 | |