Iwan Franko

Obrazki galicyjskie. Lwów: Nakładem Księgarni Polskiej, [1897]. – VII, 159 s.   (Biblioteka Mrówki; № 287/289). Spis rzeczy: Nieco o sobie samym; Dwaj przyjaciele; Historya mojej sieczkarni; Hawa; Jeden dzień z życia uliczników Lwowskich; Pantałacha.
21.11.97 | |
Ein Lebensbild aus Galizien     I  
30.09.97 | |
Nie uwierzycie moi kochani, jak mi się już było sprzykrzyło rzezać sieczkę na tej prostej ręcznej skrzynce! Kiedy, bywało, nadchodzi zima, to człek więcej się boi tej głupiej sieczki, niż w lecie kośby. Bo to skoro świt, idźże zaraz na tok; mróz aż trzaska, a ty uważaj na latarnię, żeby nie było jakiego nieszczęścia, co chwila poprawiaj rzezak, gnieć i ciągnij, aż ci w stawach trzeszczy, zanim wymęczysz ten nędzny mieszek siekaninki. Ledwie, że dla koni na cały dzień starczyło, o bydlęciu nie było i mowy. Z czasem, kiedy mi chłopaki podrosły, nowa bieda.
10.09.97 | |
— Władku! Naczku! gdzie was dyabli noszą?   — Lezie jeden z drugim, jak Lelum i Polelum!   — Świniaki! Mówią, że o pierwszej będą na miejscu, a tu już prędko drugiego bić będą*.   — Dać im w kark po razu, niech się uczą słowa dotrzymywać!   — Sponiewierać im front!   — Zakobzać ich po pod szczeble!*.  
10.09.97 | |
— Et, co to wam kumie mówić o przyjaźni. Przyjaciele, przyjaciele! A ja wam nie wiem co w zakład postawię, że na świecie nie ma ani prawdziwej przyjaźni, ani przyjaciół prawdziwych. Nazwijcie mię, jak chcecie, gadajcie, co się wam żywnie podoba, ja swoje powtarzać będę! Bo i cóż to przyjaciel? Czy znajdzie się taki, coby was wspomógł w biedzie, w nieszczęściu poratował? Ot, jeżeli chcecie, to ja wam zaraz opowiem historyę, żebyście się przekonali, jak to dzisiaj nie warto liczyć na przyjaciela!  
10.09.97 | |
Obrazek z natury.   I.   Ojciec chciał mu zostawić wieś, i przy swych zdolnościach pewnie byłby tego dopiął, gdyby był tak bardzo nie kochał swego potomstwa. Lecz, że je kochał namiętnie, więc nie umiał utrzymać należytej miary w zdobyczach, kąsał więcej, niż mógł połknąć. No, i udławił się, pozostawiwszy Hawę bez centa.   Umierając, tę mu jedynie dał naukę:   — Hawo, cokolwiek ci się trafi w życiu dobrego, choćby najmniejsze, zawsze mów: Bogu dzięki, i to dobre na początek!  
10.09.97 | |
I.   — No, Pantałacha — mówił z czeska po polsku, na pół płaczliwym, a na pół drwiącym głosem dyrektor więzienia — czy ja ti ne powidal, żebyś ty se ne porywał utikat! Widisz, co ti z teho przyszło! Dostałeś patdesat kijów przed celym kryminałem, dostanesz kajdanki i cely mesec kazenky, taj tylko! A tamteho panicze, co ty mu pomuhl utikmit, my jeho jeszcze zlowime, ne boj se! I teho sameho zakosztuje, co i ty!   — Ej, baczu, toho ne budę — rzekł spokojnie i stanowczo Pantałacha.
10.09.97 | |
Prawda, 1887, N 2, s. 18-19; N 6, s.66-67
05.02.97 | |
Eine politische Erzählung aus Galizien    
30.09.96 | |
— Władysław Kalinowicz! Ignacy Kalinonowicz! Ano, zbierajcie się sakompak! * Pójdziecie do sądu!  
21.09.94 | |