Impresarjo czy intendent.

 

(Po ankiecie teatralnej.)

 

I. Zanim wypowiemy nasze zdanie o rezultacie obrad ankiety teatralnej i o sytuacji sceny skarbkowskiej, uzupełniamy jeszcze pobieżne nasze sprawozdanie z obrad ankiety streszczeniem dyskusji, która przedstawia się w głównych zarysach w sposób następujący:

 

Pierwszym punktem kwestjonarjusza było pytanie: "Czy teatr ma pozostał, jak dotąd, przedsiębiorstwem prywatnem, przez kraj subwencjonowanem, czy też ma przejść zupełnie pod zarząd krajowy". Z tem pytaniem glównem łączył kwestjonarjusz drugie ewentualne: "czy objęcie w administracje kraju, choćby tylko teatru we Lwowie jest wskazanem i czy dla funduszu krajowego nie przedstawia zbyt wielkiego ryzyka?".

 

Pierwszy mówca, Wład. hr. Koziebrodzki zaznaczył, iż, aby teatr był zupełnie dobrym, aby odpowiedział w zupełności swemu zadaniu, jest koniecznem objęcie tej instytucji w zarząd kraju. Jedynie tylko kwestja finansowa mogłaby stanąć na przeszkodzie. Czy i jakie ryzyko wyniknąć by stąd mogło dla funduszu krajowego, czy mianowicie własna administracja teatru kosztowałaby znacznie więcej, niż obecna subwencja wynosi, tego ankieta ocenić nie jest w stanie, dla braku wszelkich cyfr i rachunków z administracji teatru, których dyrekcja teatru lwowskiego, pomimo uchwały sejmowej z 1871 r. nie przedkładała. Jeżeli objęcie teatru w zarząd kraju okaże się niemożliwem, to należy z całą usilnością dążyć do tego, by subwencja, udzielana teatrom, jak najlepiej została zużytkowaną.

 

Starosta p. Ad. Krechowiecki, redaktor ck. Gazety Lwowskiej oświadczył się za pozostawieniem teatrów w przedsiębiorstwie prywatnem.

 

P. Kożmian jest w zasadzie za objęciem teatru przez kraj. Różnicę, jakaby stąd wynikła, ocenić można przez porównanie teatrów prywatnych do rządowych czy krajowych. Dążyć do tego należy koniecznie. Są niewątpliwie trudności i wielkie, ale możnaby je zwalczyć i usunąć. Niebezpieczeństwo np. że przy krajowym powstałby inny teatr, możnaby może uchylić przez rodzaj monopolu. Wydatki niewątpliwie się wzmogą, ale kto chce prawdziwej sztuki, ten musi wydawać wiele. Należałoby rzecz urządzić tak, aby to nie kosztowało zbyt wiele, a podniosło poziom teatru i przyczyniło się do rozwoju literatury dramatycznej, ale na to wobec istniejących stosunków i praw nabytych przez osoby trzecie, jeszcze może zawcześnie. Ze względu na to mówca stawia wniosek oświadczający się za zdążaniem do objęcia teatrów we Lwowie i Krakowie w zarząd kraju.

 

St. hr. Badeni nie widzi powodu, dlaczegoby administracja krajowa więcej kosztować miała niż prywatna, chyba przypuścić należy z góry, iż byłaby wadliwa. Zdanie, że teatr krajowy nie mógłby przedstawiać fars i operetek jest nieuzasadnione. Nie przeciw przedstawianiu tego rodzaju utworów, ale przeciw wyłącznemu ich przedstawianiu oddziaływać należy. Monopol byłby także możliwy, nie wyłączny wprawdzie, ale w kształcie pewnych opłat. Kwestja podniesienia teatru jest w ścisłym związku te sprawą budowy nowych gmachów; objęcie też teatrów w zarząd krajowy od załatwienia tej sprawy załeży. Mówca oświadcza się więc w zasadzie za objęciem teatrów w zarząd kraju, czyni zaś to w przeświadczeniu, że Wydział krajowy znajdzie dobrego kierownika artystycznego i administratora, i że w takich warunkach objęcie teatrów przez kraj mogłoby mieć powodzenie.

 

P. Wład. Łoziński, były redaktor ck. Gazety lwowskiej oświadcza się w zasadzie przeciw objęciu przez kraj teatru. Zdaniem mówcy, z kwestji subwencji należy skorzystać tak, aby główny położyć nacisk na osobę dyrektora, i nie powierzać takiego stanowiska ludziom, którzy mu nie odpowiadają.

 

Hr. Koziebrodzki nie sądzi, aby farsa i operetka miały być wykluczone z repertoaru takiego teatru. Idzie tylko o to, aby utwór nie był demoralizujący. Jako przykład demoralizującego utworu przytacza mówca "Nitouche". Tego rodzaju sztuk nie powinien przedstawiać teatr subwencjonowany. W dalszym ciągu przyłącza się hr. Koziebrodzki do wniosku p. Kożmiana.

 

P. Wiesiołowski przytacza dzieje przedsiębiorców teatralnych z czasów ostatnich. Mówca twierdzi, że oprócz Miłaszewskiego, także i śp. Dobrzański zrobił dobry na teatrze interes. W ostalnith trzech latach swego dyrektorstwa spłacił rodzinie 24.000 złr., a za 11.000 złr. kupił gruntów. Że p. Barącz stracił, to powodem tego były stosunki, nie mające ścisłego związku z samem przedsiębiorstwem.

 

W dalszym ciągu przedstawia mówca zestawione przez siebie cyfry przychodu i rozchodu z przedsiębiorstwa w ciągu lat 10. Z cyfr tych wynika, iż przychody wynoszą około 137.000 złr., rozchody około 147.000 złr. zatem niedobór wynosi około 10.000 złr. Trzeba jednak zważyć, iż przychody brane są minimalnie. Z tego okazuje się, iż teatr nie jest tak ryzykownem przedsiębiorstwem.

 

Starosta p. Krechowiecki odpowiedział na wywody hr. Koziebrodzkiego, iż większość operetek jest tego samego rodzaju, co "Nitouche", która zresztą nie zasługuje na sąd tak surowy (!) Nietylko u nas, ale i w Warszawie (w teatrze Małym, przeznaczonym wyłącznie na farsy i operetki i mającym wyłączną swoją publiczność. Przyp. Red.) i w innych większych teatrach(?) utwór ten był przedstawiany z powodzeniem.

 

P. Estreicher przedstawia korzyści, jakieby wynikły z objęcia teatrów przez kraj, korzyści dla sztuki polskiej i autorów dramatycznych. Mówca przyłącza daty, dowodzące, że objęcie przez kraj teatru krakowskiego nie przedstawiałoby żadnego finansowego niebezpieczeństwa.

 

P. Kożmian stwierdza, iż wszyscy, nawet najdalej idący mówcy, zgadzają się w zasadzie na objęcie teatru przez kraj. Polepszenie i ustalenie teatru tylko na tej drodze nastąpić może.

 

P. Romanowicz podnosi, iż kwestja kosztów nie może być dla ankiety rozstrzygającą. Ankieta powinna powiedzieć, czego teatrowi potrzeba, — kwestja pieniężna nie do niej należy. Mówca jest także zdania, że administracja krajowa więcej kosztować będzie, ale korzyść moralna byłaby znaczna. Operetki takie, które podkopują podstawę społeczeństwa, rodzinę, są w wysokim stopniu niemoralne. Teatr krajowy musiałby przeciwko temu stopniowo oddziaływać.

 

Następnie przystąpiono do głosowania.

 

Wniosek p. Koźmiana z dodatkowemi wnioskami hr. Stanisława Badeniego i dr. Hoszarda opiewał: "Ankieta oświadcza się za zdążaniem do objęcia teatru we Lwowie i Krakowie w zarząd kraju. Na teraz teatr lwowski i krakowski mają pozostać, jak dotąd przedsiębiorstwem, przez kraj subwencjonowanem. Z uwagi, że nie zostały ankiecie dostarczone odpowiednie materjały, tudzież z uwagi, że w myśl odpowiedzi na punkt 1 obecnie teatra muszą pozostać przedsiębiorstwem prywatnem, ankieta uchyla się na razie od odpowiedzi na 2 część 1. pytania (co do ryzyka, jakieby dla funduszu kraj. wyniknąć mogło)".

 

Następne punkta kwestjonarjusza o składzie i zadaniach komisji artystycznej wywołały również bardzo ożywione rozprawy.

 

P. Koźmian oświadczył, iż komisja powinna być tylko organem kontrolującym i krytykującym. Komisja powinnaby ze swego łona wybrać jednego członka, któryby był w ciągłym bezpośrednim kontakcie z przedsiębiorcą.

 

Hr. Koziebrodzki podnosi, że dotychczasowa komisja ma nieokreślone zadanie, wskutek braku wszelkiej instrukcji. Należy ułożyć rodzaj regulaminu, czy instrukcji, i wypłatę subwencji uczynić zawisłą od tego, czy przedsiębiorca zgadza się lub nie na wskazówki, dawane co do repertoaru, sposobu przedstawień itd.

 

P. Łoziński nie ma wielkiej wiary w skuteczność działania takiej komisji. Mówca zgadza się na to, że komisja dotychczasowa nie odpowiadała zadaniu; ale również jest w zgodzie z hr. Koziebrodzkim, że jeśli ta komisja ma mieć jakiekolwiek znaczenie, to należy jej nadać pewną władzę. Mówca należał sam dawniej do takiej komisji i wie z własnego doświadczenia, że bez takiej władzy działalność wszelka jest niemożebną. Należy więc orzec, że jeżeli komisja oświadczy się przeciw wypłacie subwencji, to subwencja wypłaconą nie będzie. Mówca stawia wniosek: Komisja ma się składać z dwóch członków i ma mieć prawo veta przeciw udzieleniu subwencji.

 

Stan. hr. Badeni jest za tem, aby komisja miała stanowczy głos w sprawie wypłaty subwencji. Wielką również wagę przykłada do ustanawiania repertoaru, przynajmniej na miesiąc z góry a przedsiębiorca, chociażby go w całości dotrzymać nie mógł, to zawsze zniewoli go to do pewnego planu. Repertoar taki stanie się przedmiotem krytyki nie tylko komisji ale i dziennikarstwa, a to na pożytek tylko wyjść może.

 

P. Kożmian zaznacza, że orzeczenie komisji artystycznej powinno być decydującem w sprawie wypłaty subwencji. Komisja powinna być liczniejszą, bo teatr wymaga dyskusji i dopiero z dyskusji wyłania się nieraz rzeczywiście uzasadnione zdanie.

 

Ostatecznie uchwalono jednogłośnie: Ankieta wyraża zdanie, że komisja artystyczna ma mieć prawo veta przeciw wypłacie subwencji w razie gdyby kierownictwo teatru było nie odpowiedniem. Co do liczby członków uchwalono, że komisja ma się składać z 3 do 5 członków stale we Lwowie zamieszkałych i wybieranych na okres 3-letni. Jeden z tych członków ma być przeznaczony do bezpośredniego znoszenia się i porozumiewania z przedsiębiorcą teatru, który ma przedstawiać komisji program repertoaru na miesiąc naprzód i ogłaszać tygodniowe repertoary.

 

Na tem zakończono obrady pierwszego dnia tj. 17. bm.

 

***

 

Dnia następnego rozpoczęto dyskusję od dalszego 4 punktu kwestjonarjusza, obejmującego kilka pytań co do unormowania wypłaty subwencji. Przyjęto wniosek hr. Koziebrodzkiego; 1) Wypłata subwencyj ma się odbywać w ratach kwartalnych z dolu; pozostawia się zaś uznaniu komisyj artystycznej, czy w danym razie subwencja ma być wypłaconą w całości, czy stosownie zmniejszoną.

 

Co do kwestji opery ankieta wyraziła życzenie, aby przedsiębiorca starał się przedewszystkiem uwzględniać polskie siły artystyczne.

 

W dalszych obradach nad punktem 4 kwestjonarjusza przypomniała też ankieta obowiązek przedsiębiorcy do składania rachunków z administracji teatralnej w myśl dawnej uchwały sejmowej.

 

W sprawie inwentarza teatralnego powzięto tylko co do biljoteki teatralnej, następującą uchwałę:

 

Ankieta wyraża życzenie, aby wyznaczony został przez Sejm osobny fundusz, na utworzenie dwóch bibljotek teatralnych. Na wniosek p. Koźmiana, uchwalono także polecić przedsiębiorcom teatrów we Lwowie i w Krakowie, unifikację tłumaczeń sztuk obcych; dotychczasowa bowiem rozmaitość tych tłumaczeń wiele sprawia trudności w przedstawianiu tych sztuk np. w razie wyśtępów gościnnych. W sprawie bibljoteki teatralnej, wyraziła dalej ankieta na wniosek p. Wiesiołowskiego życzenie, aby część subwencji, któraby kiedykolwiek była odmówioną przedsiębiorcom teatru, obracaną była na częściowo zakupno bibljoteki.

 

Przy dalszym ustępie kwestjonarjusza 4. b) premje dramatyczne, wywiązała się zajmująca dyskusja. Uznając wielką dla literatury dramatycznej korzyść z instytucji konkursów, uchwalono aby ankieta objawiła zdanie, iż Wydział krajowy powinien zażądać od Sejmu pewnej kwoty na konkursową nagrodę dla najlepszej sztuki i opery polskiej.

 

Na wypadek nie uwzględnia powyższej uchwały ankiety przez Sejm lub Wydział krajowy, premje konkursowe co 3 lata wypłacane być powinny z subwencji stosownie podwyższonej.

 

Wszyscy członkowie ankiety oświadczyli się następnie za utworzeniem szkoły dramatycznej. Odnośna uchwała brzmi: Ankieta wyraża przekonanie, że założenie szkoły dramatycznej przy istniejącem konserwatorjum muzycznem już w najbliższej przyszłości jest koniecznem dla rozwoju i podniesienia teatru polskiego.

 

Ostatni punkt udzielonego ankiecie kwestjonarjusza odnoszący się do kwalifikacji przedsiębiorcy, nie dał powodu do dłuższej dyskusji. Zgodzono się na to, że Wydział krajowy powinien mieć prawo veta co do osoby przedsiębiorcy dla teatrów, subwencjonowanych przez kraj, gdyby ten przedsiębiorca nie odpowiadał swemu stanowisku.

 

W końcu uchwaliła ankieta prosić Wydział kraj. aby zajął się spraną rozciągnięcia instytucji emerytalnej na teatr krakowski, względnie sprawą utworzenia takiej instytucji. Należenie do niej byłoby w pewnej mierze przymusowem dla aktorów o wyższych gażach, a dalej, iż przedsiębiorca winien płacić penale z subwencji za wyrwanie aktora z drugiego teatru wśród roku lub podczas trwania kontraktu.

 

[Kurjer Lwowski, 23.07.1890]

 

II. Ankiety się u nas przeżyły. Publiczność straciła do nich zaufanie i słusznie, gdyż dotychczas kończyło się zwykle na tem, że na ankietach wygłaszano rozmaite treny, "pia desideria", deliberowano na nich nad zbawieniem świata i ostatecznie uchwalano na nich rozmaite piękne rzeczy, o których wykonaniu jednak niestety zapominano.

 

Ankiety w historji ostatnich lat kilkunastu odgrywają u nas ważną rolę — nie jest ona jednak zaszczytną, gdyż zawsze prawie działo się tak, że zwoływano ludzi o pięknych nazwiskach, przedkładano im kwestjonarjusz, nie brano jednak rzeczy na serjo — nie wprowadzano tego w wykonanie, co ona doradzała — chodziło zwykle tylko o "schiebera" wówczas, gdy publiczność i prasa domagała się czegoś bardzo energicznie...

 

Ankietą taką zamykano usta "krzykaczom", miała ona byc uniwersalnym środkiem na wszelkie choroby — orzeczenia jednak wszelakich ankiet spoczywają w większej części w archiwach rozmaitych władz, czy to krajowych, czy rządowych, i kiedyś zbierać je będzie jakiś następca śp. Schneidera, w składzie wędlin pani Adamowej i rozmaitych grajzlerniach.

 

Czy to samo stanie się z materjałem, spisanym przez ankietę teatralną, która obradowała we Lwowie w zeszłym tygodniu?

 

Zależy to wyłącznie od Wydziału krajowego, który w sprawie teatralnej ma władzę dyskrecjo-nalną...

 

Dotychczas władzę tę wykonywał Wydział nie bardzo energicznie i chlubnie, a jeżeli teatr nasz w ostatnich latach nie odpowiadał swemu zadaniu i intencyj tych, którzy corocznie uchwalali znaczną subwencję, to wina w tym względzie spada na Wydział krajowy.

 

Poruczoną mu misję spełniał on mizernie, kontroli nie wykonywał prawie żadnej, a komisja artystyczna, wybierana przez Wydział krajowy i jej perjodyczne sprawozdania były czystą parodją?

 

Jaki pan — taki kram! Jaki był przedsiębiorca, taką była komisja artystyczna — w której łonie nie zasiadał ani jeden prawdziwy znawca, a sprawozdania komisji artystycznej (?) były zazwyczaj niedołężnemi wypracowaniami, których nieraz powstydzićby się mógł golowąsy maturzysta.

 

Sprawozdania te zawierały zwykle spis wystawionych sztuk i klasyfikację pojedynczych artystów podług przyjętego w szkołach średnich szablonu.

 

Czy prócz tych wypracowali znalazłeś kiedyś w tych sprawozdaniach jakąś myśl głębszą, jakąś wytyczną dla przedsiębiorcy, jakiś program dla sceny narodowej? Przenigdy! Czy komisja artystyczna widząc od szeregu lat, że źle się u nas dzieje, że teatr upada, że subwencjonowana scena stołeczna staje się wyłącznie prawie przybytkiem fars wyuzdanych i trywialnych operetek — zastanawiała się kiedyś nad tem — czy zaleciła na to jakieś remedjum? Nigdy!

 

Czy pomyślała wreszcie, co zrobić z tym fantem? Czy widząc, że nie odpowiada swemu zadaniu, że jest lucus a non lucendo, że nie spełnia swej misji, że nie posiada do tego kwalifikacji — złożyła swe mandaty i zaproponowała powołanie ludzi do tego ukwalifikowanycn? Bynajmniej! Do ostatnich czasów widziałeś ich wszystkich w loży komitetowej, widziałeś ich przedewszystkiem na operetkach i farsach — podczas gdy nieraz loża ta świeciła pustkami wówczas, gdy wystawiano rzeczy poważne... Naród przyzwyczaił się do igrzysk — i komisja artystyczna była zwolenniczką circewes i przypomniał nam się nieraz kankan z pięknej Heleny na czele z Kalchasem...

 

Czy komisja artystyczna starała się kiedyś na serjo położyć tamę chorobliwemu prądowi naszej sceny, demoralizującemu społeczeństwo?

 

Czy przeciwdziałała temu wszystkiemu i pomyślała o tem, że tak dalej być nie może, że pierwsza polska scena ma inne cele i zadanie, że jedynym na to ratunkiem jest ukrajowienie sceny lwowskiej? A przecież to tak proste, tak naturalne że ankieta teatralna, złożona z najrozmaitszych żywiołów jednomyślnie uchwaliła, że należy jedynie do tego dążyć, ażeby rządy spekulantów i impresarjów się skończyły — gdyż tym tylko sposobem nastać może sanacja naszych stosunków teatralnych, że to tylko podnieść może poziom naszej sceny.

 

I jeżeli ankieta "na serjo" została zwołaną, jeżeli nie miała jeno być "schieberem", to przekazaniem dla Wydziału kraj. być winna uchwala co do ukrajowienia teatru, która przyjętą została nawet przez tych, którzy z początku dyskusji innego byli zdania. Zarzuty przeciw ukrajowieniu teatru były lak błahe, że na serjo traktowane być nie mogą. Podniesiono mianowicie, "że możliwem jest, iż koszta będą większe", a więc należy dalej rzucać w błoto rocznie 30.000 zł. subwencji na teatr lwowski dlatego tylko, że teatr pod zarządem kraju kosztować może o kilka lub kilkanaście tysięcy zł. więcej? Zarzuty te były jednak tylko na podstawie przypuszczeń robione, gdyż Wydział kraj., który zwołał ankietę, nie przedłożył jej nawet potrzebnego materjału, chciano uśmierzyć "krzykaczy", dać sprawie "schiebera" i nie dostarczono nawet dat cyfrowych z ostatnich lat kilku co do teatru lwowskiego i krakowskiego, chociaż Wydział kraj. ma prawo żądać od przedsiębiorców teatru lwowskiego i krakowskiego corocznie rachunków. (Impresarjowie boją się widocznie przedkładania oryginalnych rachunków, z których wynikałoby może, że subwencja jest zbyteczną). Nie zrobiono tego jednak, bo nie chciano, bo nie traktowano rzeczy na serjo i dlatego ankieta powziąć mogła tylko uchwalę idealną, dążenia do urzeczywistnienia jedynej racjonalnej myśli: ukrajowienia teatru. Konkretnie rzeczy rozstrzygnąć nie można było skutkiem braku cyfrowych dat.

 

Wszyscy mówcy podnieśli, że teatr lwowski obecnie prowadzonym jest nędznie i że subwencjonowana scena narodowa inne ma posłannictwo, iż jej celem nie jest wystawianie wyłącznie fars i operetek, które na subwencję i poparcie nie zasługują...

 

Charakterystycznem było to, iż pierwszy głos, który powstał przeciw ukrajowieniu teatru uzasadniał to tem, że gdyby teatr lwowski objął kraj we własny zarząd, wówczas musiałyby z niego być wyrugowane sprośne farsy i lubieżne operetki a natenczas mogłaby dla teatru krajowego powstać konkurencja... Odpowiedziano mu na to, że możnaby się postarać o monopol dla teatru krajowego, dla nas jednak jest to tylko argumentem przeciw impressarjom, gdyż wynika z tego, że obok teatru krajowego mógłby istnieć jeszcze teatr prywatny, wystawiający jeno farsy i operetki, co znaczy, że we Lwowie nawet drugi teatr nie subwencjonowany, uprawiający wyłącznie kult farsy i operetki mógłby się utrzymać, że więc te działy sztuki dramatycznej subwencji nie potrzebują, czyli że subwencja 30000 zł. uważaną ma być wyłącznie jako danina kraju i miasta na poważną komedję, dramat, oryginalne sztuki polskie, sztuki ludowe i wreszcie operę polską.

 

Czy komisja artystyczna i Wydział krajowy rzecz tak pojęły? Czy nastąpiłaby była wyplata subwencji w ostatnich kilku latach, gdyby miano na oku zdrowy kierunek sceny? Zdaje się, że nie.

 

Poważna komedja, dramat, oryginalne sztuki polskie i sztuki ludowe traktowane były w ostatnich kilku latach po macoszemu, robiono to tylko ul jecisse videatur, aby w spisie sztuk wystawionych zabłąkała się także sztuka poważna dla zamydlenia prostaczkom oczu.

 

Operetki wystawiano z wielkim sumptem, na dramat nie było czasu ani pieniędzy, autorów polskich traktowano przez nogę, a przyjmowanie sztuk zależało od kaprysu impressarja, klóry udawał dobrodzieja, przyjmując do wystawienia sztukę swojską.

 

Impressarjo jeżeli chce, to sztuka liczyć może na powodzenie. Rzecz słaba nawet, obsadzona starannie, przygotowana należycie, wystawiona przyzwoicie, liczyć może na succes d'estimes, rzecz jednak dobra, obsadzona nieodpowiednio, wcale nieprzygotowana, wystawiona po jednej lub dwóch próbach licho, i to wówczas, kiedy wystawiają właśnie nową jakąś operetkę, pasć musi. I dlatego to zależy wszystko od impressarja, który podług swego widzimisię lub spaczonego z myslu spekulanckiego nadaje scenie taki kierunek, jaki on uważa za odpowiedni dla swojej kieszeni...

 

Dlatego komisja artystyczna powinna zawsze uderzyć po palcach impressarja, jeżeli widzi, że ma jedynie na oku swój interes, a nie dobro sztuki, że scenę doprowadza do upadku a gust publiczności deprawuje.

 

Ukrajowienie teatru przyjęła ankieta teatralna jako myśl przewodnią, do której urzeczywistnienia kraj dążyć musi, na razie losy sceny zawisłe jeszcze będą nie od kraju, nie od intendenta, lecz od impressarja. Ankieta widząc jednak, że żle się dzieje, dała Wydziałowi krajowemu wskazówki, jak ma postępować z impressarjem, któremu wypłaca corocznie 30.000 zł. subwencji.

 

Dziś losy sceny naszej zależeć będą od tego, czy Wydział kraj. zechce postępować w myśl wytycznej ankiety. Pomówimy o tem w następnym artykule.

 

[Kurjer Lwowski, 26.07.1890]

26.07.1890