Odbudowa wsi i miasteczek.

Dyskusja i rozprawy na temat odbudowy zniszczonych w czasie wojny miasteczek i wsi — przybierają coraz szersze kręgi. Jest to objaw dodatni, który przez dzienniki powinien być wyzyskany, aby dyskusje rzeczową podtrzymać. Niewątpliwą jest rzeczą, że czynniki "miarodajne" sprawę tę w najdrobniejszych szczegółach rozpatrują i omawiają, nie zaszkodzi jednak, gdy szerszy ogól, nie mający z czynnikami tymi styczności, na łamach pism codziennych przedstawi swe poglądy, pomysły i rady, które mogą w znacznej mierze przydać sic przy o pracowaniu projektów odbudowy naszych wsi i miasteczek. Uzyska się sąd ogółu o sprawie tak dla nas ważnej.

 

W artykule niniejszym przedstawię subiektywne zapatrywania na sprawę odbudowy zniszczonych domów, oraz wskażę na anormątności, które przy odbudowie wsi i miasteczek usunąć należy.

 

Wieś polska do czasu, gdy chłop polski nie zetknął się z budownictwem nam obcem, i gdy do niej, nie dotarli agenci rozmaitych reklamowanych obcych artykułów budowlanych — miała sobie tylko właściwy, miły i estetyczny wygląd zewnętrzny. Użycie materjałów znajdujących się na miejscu wystarczało w zupełności do tego, by przy racjonalnem ich użyciu, oraz przy pięknem grupowaniu budyniów wywołać malowniczą i harmonijrzą całość. Uzupełnieniem całości były kwiaty i zieleń, w której formalnie nurzał się każdy dom wiejski.

 

Wyjazd chłopa na robotę poza granicę kraju, wpłynął na dobrobyt i na urządzenie wewnętrzne domu wiejskiego. U chłopa będącego między obcymi, odrazu zauważyć było można w chałupie większą czystość i ład. Wygląd jednak zewnętrzny wsi, nadzwyczaj ucierpiał. Usiłowania chłopa były w mniemaniu jego dobre, silił się on przeważnie na to, aby dom jego wyglądał po miejsku. Usiłowania jego jednak wydały wręcz przeciwny skutek; powstały domy, które straciły urok domu wiejskiego, powstały domy brzydkie i nie dostosowane do ogólnego wyglądu wsi. Do obicia ścian zewnętrznych domu, jakoteż i do pokrycia dachów zaczęto coraz częściej używać łupku asbestowego o krzyczących strasznie barwach. Wprowadzono intruza zakłócającego spokój i powagę wsi polskiej. Jeśli ścian zewnętrznych nie pokrywano łupkiem, to je wyprawiano — do fasady jednak wprowadzano (w szczególności w małych miasteczkach) ciągnięte gzymsy wykonywane bez najmniejszego pojęcia, oraz przylepiano najrozmaitsze sztukaterie powyrzucane ze składów sztukaterskich, a będące zabytkami śp. secesji. Powstały domy sztywne, zimne, nieestetyczne i pretensjonalne, marne naśladownictwo domów miejskich.

 

Podobne okazy należy w przyszłości bezwzględnie ze wsi wyrugować, a możliwe to będzie wtedy tylko, gdy nad budową domów rozciągnie się ścisłą kontrole ludzi fachowych, do tego specjalnie powołanych. Aby praca była systematyczna i prowadzona wedle jakiejś myśli przewodniej, muszą być powołane specjalnie do tego celu komisje, zorganizowane mniej więcej w ten sposób:

 

Przy Wydziale krajowym, lub też przy zmienionych już warunkach politycznych przy rządzie krajowym, utworzonoby komisję główną, złożoną z paru delegatów komisji powiatowych, z dwóch profesorów politechniki (refer. działu utylitarnego dzialu architekton.), malarza, rzeźbiarza, lekarza hygienisty oraz reprezentanta straży ogniowej. Pzy każdej Radzie powiatowej stworzonoby komisję powiatową, złożoną z członka prezydium rady powiatowej, członka rady powiatowej ze wsi, inżyniera powiatowego, architekty i lekarza powiatowego.

 

Zezwolenia na poszczególne budowy wydawałyby komisie powiatowe, zezwolenia zaś na budowę kościołów wydawałaby komisja główna, do której należałoby też załatwianie rekursów z poszczególnych powiatów, oraz kontrola czynności poszczególnych komisji powiatowych. Rada gminna wydawałaby tylko orzeczenie, czy do wydania zezwolenia na wybudowanie jakiegoś budynku, nie ma przeszkód lokalnych, ze względu na prawa sąsiadów lub też na komunikację.

 

Przy rozpatrywaniu projektów brane być pod uwagę winny tradycje budowania domów w danych miejscowościach, tak, ażeby budowa domów była ewolucją budynków poprzednich, do której jednak wprowadzić się winno wszelkie udoskonalenia poczynione na polu budownictwa, utylitarności i hygieny czasów ostatnich.

 

Domy w okolicach posiadających glinę budować się powinno z cegły wypalonej, kryć należałoby domy takie dachówką wypaloną z gliny. Dom zamożniejszych włościan przypominać powinien dawniejszy mały dworek szlachcica zaściankowego, którego slanowisko społeczne bogaty chłop obecnie zajął. Dom taki powienien się składać przynajmniej z 2 pokoji, kuchni, komory, sieni i małej ubikacji położonej obok kuchni, przeznaczonej na pomieszczenie wanny choćby drewnianej. Używanie w zimie kąpieli, gdy kąpać się nie można w rzece, powinno, być z całą siłą na wieś wprowadzone.

 

Przy domie dobrzeby było umieszczać otwartą lub zamkniętą werandę — na poddaszu zaś pokoik przeznaczony dla synów, lub córek, który oprócz swej użyteczności nada sylwecie domu urozmaicony wygląd. Domy uboższych włościan będą skromniejsze, lecz uważać się powinno na to, aby czyniły zadowolenie estetyczne i nie zmieniły charakteru swojskiego wsi polskiej.

 

Stajnie, chlewy i wychodki powinny być oddzielone od domu mieszkalnego i oddalone jak najdalej od studzien.

 

Usytuowanie budynków gospodarczych pozostawione być winno do woli i upodobania właścicieli.

 

Budynki gospodarcze przy domach murowanych będą oczywiście murowane.

 

W okolicach nie posiadających gliny odpowiedniej na cegłę, lecz bogatych w drzewo, będzie się musiało budować domy drewniane o ścianach wieńcowych. Wnętrze domu najlepiej wyprawić i pobielić, ewentualnie pomalować farbami klejowemi.

 

(Dok. nast.)

 

[Kurjer Lwowski, 13.08.1915]

 

(Dokończenie).

 

Izby powinny być obszerne, przynajmniej 3 m. wysokie. Okna wielkie, tak, aby światła do mieszkań wprowadzić jak najwięcej. W kuchniach i izbach przeznaczonych do spania konieczna wentylacja wyciągnięta ponad dach.

 

Pokrycie dachu najekonomiczniejsze, najcieplejsze i najpiękniejsze byłoby ze słomy. Pokrycie słomą, "strzecha", to charakterystyczna cecha wsi polskiej. Szkodaby była niepowetowana, gdyby strzecha znikła niepowrotnie ze wsi polskiej.

 

Krycie dachu słomą nie jest znowu tak niebezpieczne, jak ogólnie się mniema. żaden materjał używany dotychczas do krycia dachów, nie jest ogniotrwały, lecz w większym lub mniejszym stopniu ogniochronny. Słoma pokryta kurzem i mchem nie o wiele niżej stoi pod względem zapalnym od łupku lub dachówki.

 

Dla uczynienia ze słomy materjału wytrzymalszego na działanie ognia, należałoby słomę, albo impregnować materjałem niezapalnym, albo też powlekać nim tylko polać duchową.

 

Przez wynalezienie materjału powodującego ogniochronność pokrycia ze słomy, rozwiąże się najlepiej sprawa krycia dachów na wsi. Materjałem tym możnaby też powlekać części drzewne, wystające na zewnątrz. Prób, utrwalenia słomy powinny być poczynione jak najprędzej, tak, aby mieć już materjał gotowy do krycia dachów, które i zaczną budować w jesieni.

 

W urządzeniu wewnętrznem domu wiejskiego unikać powinniśmy tandetnych mebli, kupowanych w mieście; natomiast zaopatrywać się w nie u stolarzy miejscowych. Meble te wykonane być winny wedle wzorów sztuki stosowanej — nad spopularyzowaniem których pomyśleć by już warto.

 

Budynek mieszkalny powinien być podpiwniczny, albo z próżnią wentylacyjną pod podłogą.

 

Przed domami powstać powinny ogródki kwiatowe i drzewa, wstrzymujące kurz z drogi lub ulicy. Drogi przed zaczęciem odbudowy domów powinny być zregulowane i gruntownie ponaprawiane. Ogrodzenie domów pozostanie, zdaje się, drewniane, możnaby tylko przy domach murowanych dawać słupki murowane, a między słupkami sztachety drewniane. Unikać się winno siatek drucianych, gdyż te na wieś się nie nadają.

 

W sposób ogólnie przedstawiony — odnowiona wieś zatrzyma swojski charakter, przyswoi sobie jednak urządzenia, które w obecnych czasach uważane są za konieczne.

 

Z koleji rzeczy należy omówić odbudowę miasteczek. Tu jeszcze więcej uwagi poświęcić należy i ściśiejszą kontrolą otoczyć należy sposób budowania, a w szczególności wykonawców tych budów. Miasteczka jeszcze w wyższym stopniu, jak wsie, chcą na gwałt udawać wielkie miasta. Domorośli artyści płodzą dzieła, naśladujące budowle wielkomiejskie. Powstały dzieła takie, że przypatrując się im, człek nie jest zdecydowany, czy płakać, czy śmiać się. Bezmyślność, ignorancja, pretensjonalność — to cechy ostatnich budowli małomiasteczkowych. Wina cała leży w braku technicznej kontroli przy wykonywaniu tych domów. Plany i budowę wykonują domorośli majsterkowie wedle jakiegoś schematu.

 

Gorsi jednak od nich i najbardziej szkodliwi, to przemysłowcy budowlani wszelkiego gatunku, którym wystarcza to, że mają skład desek lub żelaza potrzebnego do budowy, aby być przedsiębiorcą budowlanym i aby budowy wykonywać. Tych to największych szkodników w pierwszym rzędzie należaloby usunąć i tępić ze stanowczą bezwzględnością. Nie pomoże najlepsza wola i praca cała nad podniesieniem małych miasteczek nie przyniesie pożądanego skutku, gdy ludzi tych nadal tolerować się będzie.

 

Wydawanie konsensów na każdą budowę i tu należałoby do komisji powiatowej. Konsensy na budowę domów wydawałyby wprost magistraty tych miast większych, które posiadają urzędy budowlane z odpowiedniemi siłami technicznemu. Przerwany kontakt z domami małomiejskiemi dawniejszych czasów należałoby znowu nawiazać. Piękne domki z XVIII, i pierwszej polowy XIX. w. odświeżone i zastosowane do obecnych warunków powinny zająć miejsce tandetnych, bezmyślnych i pretensjonalnych budynków ostatnich czasów. Towarzystwa techniczne, zdaje się, zajmują się opracowaniem planów na domy wiejskie i małomiejskie; powinny ogłosić jeszcze konkursy, do których stanąć powinien jak najszerszy zastęp polskich architektów. Bodźcem przy opracowywaniu tych projektów powinna być chęć pozostawienia po sobie pamiątki — sztuki czystej, nieskażonej żadnemi naleciałościami — sztuki naszej narodowej. Nadarza się sposobność wykorzenienia zła i brzydoty, dlaczegóż tego nie zrobić? Z odrodzeniem Ojczyzny niechaj przyjdzie też odrodzenie naszej tak świetlanej dawnej sztuki budowlanej.

 

W końcu należałoby omówić sprawę odbudowy kościołów. Dużo kościołów miszczało, na szczęście mało prawdziwych zabytków sztuki. To co w znacznej mierze znikło z powierzchni ziemi, to dzieła lat ostatnich, dzieła wykonane przez ludzi do tego niepowołanych i z tytułu tylko nieprawnie sobie przywłaszczonego — będących architektami.

 

Głównym powodcm wykonywania przez ludzi tych budowli, które dla potomności pozostaną jako świadectwa naszej kultury estetycznej, było to, że robili oni plany tanio — za 100 kor. nawet, a celem ich było, aby budowę dostać i na niej zarobić. Jak budowa ta wyglądać będzie, o to im nie chodziło. Powstawało, coraz więcej kościołów o "strzelistej wieży, pnącej się do Boga", lub z braku pieniędzy o takiejż sygnaturce tylko. Kościoły te wykonywano w surOwej cegle i malowano na zewnątrz jaskrawą czerwoną farbą, przypominająca wszystko, tylko nie cegłę. Powstawał budynek zazwyczaj nie kompletny, nie harmonijny, sztywny, nie dostosowany do ogólnego charakteru wsi i nie zasługujący w niczem na miano "Domu Bożego".

 

Najlepszem rozwiązaniem sprawy odbudowy kościołów byłoby, aby na każdą budowę kościoła ogłaszany był konkurs i drogą konkursu uzyskiwane były plany. Plany te zatwierdzałaby komisja główna.

 

Przedstawiając i krytykując budowle czasów ostatnich, wykonywanych przez ludzi do tego nie powołanych, podkreślałem je jedynie dlatego, abr przy odbudowie wsi i miasteczek błędy lat ostatnich usunąć. Da się to usunąć, gdy komisje na ten cel utworzone, wyposażone będą w nieograniczoną egzekutywę, konieczną do przeprowadzenia tak ważnego zadania.

 

Gdy kierunek pracy nadany zostanie rozumny i racjonalny, dalszy rozwój będzie się tylko doskonalił, a miasteczka i wsie polskie staną na wysokości takiej, na jakiej byśmy je chcieli widzieć.

 

Lwów, w lipcu 1915.

 

[Kurjer Lwowski, 14.08.1915]

14.08.1915