Towarzystwo imienia Szewczenki.

W onegdajszem Dile znajdujemy obszerne sprawozdanie z walnego zgromadzenia ruskiego towarzystwa imienia Szewczenki, które się odbyło w niedzielę.

 

„To walne zgromadzenie — pisze Diło — zapisane będzie w kronice tego towarzystwa ja­ko chwila nader ważna dla jego rozwoju i postę­pu. Zgromadzenie uchwaliło poruszoną, przed kil­koma laty i dotychczas przygotowywaną grunto­wną reformę towarzystwa na „naukowe towarzy­stwo imienia Szewczenki".

 

Zgromadzenie zagaił zastępca zmarłego pre­zesa Hladylowicza, prof. Wt. Szuchiewicz, poświę­cając gorące wspomnienie pamięci zmarłego pre­zesa. Następnie pp. Wł. Kocowski i K. Pańkow­ski zdali sprawę, pierwszy z działalności wydziału, drugi ze stanu majątkowego towarzystwa. Po krótkiej dyskusji oba sprawozdania przyjęto do wiadomości i wydziałowi udzielono absolutorjum.

 

Ze spraw załatwionych na największą uwagę zasługuje uchwalona zmiana statutu towarzystwa. Godzi się przypomnieć, że towarzystwo im. Szew­czenki początek swój zawdzięcza hojnej ofierze pewnej obywatelki z Ukrainy, która dała 12 ty­sięcy rubli na założenie we Lwowie ruskiego (ma­łoruskiego) towarzystwa naukowego, które by zo­gniskowało w sobie życie umysłowe całej Ukrainy i Rusi halickiej. Otrzymawszy te pieniądze naro­dowcy galicyjscy zdecydowali, że dla osiągnięcia tego celu, potrzebną jest przede wszystkiem dru­karnia. Zawiązali więc towarzystwo, ale niejako tylko pro forma, gdyż liczyło ono zawsze i liczy dotychczas nieznaczną tylko ilość członków, 30 do 40 (na ostatniem walnem zgromadzeniu było glosujących tylko 22, a i to, jak twierdzi Diło, było ich więcej, niż zazwyczaj w latach poprze­dnich), a głównym interesem była drukarnia. Nie­stety, interes to kosztowny, wymagający znajomo­ści rzeczy i ciągłego nadzoru. Pieniędzy danych z Rosji okazało się za mało, trzeba było zaciągać długi, „płacić frycowe“, jak się wyraził śp. Hła­dyłowicz, a tymczasem właściwy cel towarzystwa, organizacja pracy naukowej, pozostawał w zawie­szeniu. Co prawda, towarzystwo w ciągu swego 18-lelnicgo istnienia wydało kilka prac naukowych swych członków (Ogonowskiego i Celewicza) i ob­jęło w r. 1885 wydawnictwo czasopisma litera­ckiego Zorja, wszystko to jednak nie dotykało wcale towarzystwa jako takiego, nic było wypły­wem towarzyskiej pracy naukowej, zwłaszcza, np. Zorja dotychczas redagowaną i zapełnianą jest przez ludzi, nie będących członkami towarzy­stwa.

 

Dopiero przed kilkoma laty, pod naciskiem Ukraińców, powzięło zamiar zreformowania towa­rzystwa i zorganizowania w nim pracy naukowej. Co prawda, uchwalenie zmienionego statutu, któ­rego zarys ułożony został przez pp. Aleks. Bar­wińskiego i Iw. Franko, przewlekało się przez lat parę wskutek niechęci niektórych członków do takiej reformy, lecz ostatecznie rzecz ta doszła do skutku w ubiegłą niedzielę. Tak samo nie postą­piła dotychczas naprzód sprawa wydawnictwa perjodycznego, „Zapisków naukowych" towarzy­stwa. Wydawnictwo to zainicjowano w stary spo­sób: polecono redakcję jego prof. Celewiczowi, i na tein koniec, i oto prof. Celewicz już trzy lata redaguje te „Zapiski“ i dotychczas nic nie zreda­gował ani też żadnych rezultatów swego redago­wania na zgromadzeniu nie wykazał.

 

Według nowo uchwalonego statutu celem tow. jest pielęgnowanie i rozwijanie nauki w ję­zyku ojczystym, pielęgnowanie sztuki, gromadzęnie i konserwowanie wszelkich pamiątek, staroży­tności i przedmiotów naukowych Rusi-Ukrainy. Jako środki do tego służyć będą: badania nauko­we z filologji ruskiej i słowiańskiej, z historji ru­sko-ukraińskiej literatury i sztuki, z historji, i ar­cheologii Ukrainy-Rusi, a także z nauk filozofi­cznych, politycznych, ekonomicznych i prawniczych, matematycznych, przyrodniczych z geografją i le­karskich; odczyty, rozprawy i dyskusje naukowe; zjazdy uczonych, literatów i artystów; wydawanie naukowych „Zapisków“ towarzystwa i innych u­tworów naukowych; gromadzenie materjalów do muzeum i bibljoteki; premje i zapomogi dla uczonych i literatów; utrzymywanie własnej dru­karni.

 

Towarzystwo podzieli się na trzy sekcje: filo­logiczną, historyczno-filozoficzną i matcmatycznc-przyrodniczo-lekarską. Dla spraw naukowych w każdej sekcji wybraną być może osobna komisja. Towarzystwo załatwia swe sprawy: na walnych zgromadzeniach, na posiedzeniach sekcyj i komi­syj. Posiedzenia sekcyj odbywać się mają co mie­siąca, a walne zgromadzenia co roku. Towarzy­stwa ma się składać z członków rzeczywistych płacących 2 zł. wpisowego i 3 zł. wkładki rocznej, założycieli, płacących jednorazowo 50 zł. i hono­rowych.

 

Oto jest zarys nowego statutu. W zasadzie, oczywiście, tylko przyklasnąć mu można, jeżeli się jednak wspomni, że towarzystwo liczy nie­spełna 40 członków, z których zaledwie 22 jawi się na zgromadzeniu, to wygląda to raczej na produkcję humorystyczną, niż na rzecz serjo. Zre­sztą ludzie kierujący towarzystwem niewątpliwie mają nadzieję, że na podstawie nowego statutu, w razie jego zatwierdzenia, liczba członków po­tężnie wzrośnie i towarzystwo będzie mogło przy­stąpić do wykonania statutem nakreślonego planu.

 

Cóż jednak czynią ci ludzie dla urzeczywi­stnienia tej nadzieji? Na porządku dziennym o­statniego walnego zgromadzenia było także przy­jęcie nowych członków towarzystwa. Zgłosiło się ogółem 6 kandydatów: dr. Józef Olesków, ks. Eug. Huzar, prof. Wasyl Tyrowski, prof. Iwan Wer­chratski, kandydat adwokacki dr. Aleks. Kułacz­kowski i pisarz ruski Iwan Franko. Pierwszych pięciu przyjęto jednogłośnie, na ostatniego zaś padło tylko 5 głosów. To nieprzyjęcie w poczet członków towarzystwa naukowego człowieka, którego pracom literackim w języku ruskim prof. Ogonowski poświecił cały szereg artykułów w Zorji i którego prace naukowe z zakresu historji literatury i etnografji ruskiej ten sam profesor niejednokrotnie nazwał bardzo cennemi — to skandal równorzędny chyba z nieprzyjmowa­niem narodowców do towarzystw moskalofilskich. Jeżeli panowie narodowcy użalają się na rozdor panujący w lonie Rusinów, na walki partyjne itp., to cóż sądzić o tem, że sami oni uważają, iż praca ludzi innych partyj nawet na neutralnym gruncie nauki, archeologii i etnografji z nimi ra­zem jest niemożliwą? Nie, to nie mężowie nauki postępują w podobny sposób: To klika szkaralupni­ków i monopolistów, która wzięła w swe ręce in­stytucję, przeznaczoną dla całej Rusi-Ukrainy, du­siła ją przez lat 18 a i obecnie boi się wypuścić ją z rąk lub bodaj dopuścić do niej nieco świe­żej myśli.

 

Do nowego wydziału wybrani zostali: preze­sem prof. J.Celewicz, wydziałowymi prof. Al. Barwiński, p. K.Pańkowski, prof. Gromnicki i dr. Al. Kułaczkowski, a zastępcami prof. Piotr Ogonowski i prof. Iw. Werchratski. Godzi się zwrócić uwagę także na tę anomalję, że w towa­rzystwie na razie przeważnie finansowem, bo za­rządzającem drukarnią, do wydziału wybrany zo­stał także p. Pańkowski, płatny urzędnik towa­rzystwa; prowadzący administrację drukarni, a więc człowiek podlegający kontroli wydziału. Ta­kie kumulowanie sprzeciwia się oczywiście statu­tom Towarzystwa i nie powinno mieć miejsca.

 

[Kurjer Lwowski, 18.03.1892, s. 2–3]

 

 

 

18.03.1892