Gospodi pamiłuj! Rozeszła się pogłoska we Lwowie, polegająca na informacjach z Petersburga, że Józef hr. Potocki, najmłodszy syn Alfredów Potockich, dla ratowania od ewentualnego zaboru dóbr posagowych swej matki (jak wiadomo, córki śp. Romana Sanguszki) nietylko przyjął poddaństwo rosyjskie, ale przyjął także prawosławie. Stać się to miało na wyraźne żądanie cara, który wobec różnych bardzo wpływowych instancyj był nieubłagany, i nie uwzględni! nawet osobistego wstawiennictwa hr. Marji Potockiej. Wieść ta w wysokim stopniu niepokoi opinię publiczną u nas, która dzięki głębokiemu poczuciu przekonań religijnych (mimo tak zwanej bezwyznaniowej szkoły) była i jest bardzo czułą na zmiennictwo religijne. Wszak onego czasu zbrodnię z tego powodu robiła Naumowiczowi, Szpunderowi i Załuskiemu, a natomiast czcią otacza nazwiska biednych chłopów podlaskich, których ani utrata mienia, ani katowania, ani wywiezienie do orenburskiej obłasti, nie zdołało zmusić do wyparcia się wiary ojców. Wieść wspomniana dodaje i ten szczegół, że chrzest p. Józefa Potockiego odbył przed parą miesiącami w wannie z całym przepisanym ceremoniałem, nie podaje tylko nazwiska rodziców chrzestnych, którzy przy tym obrzędzie asystowali. Z naszej strony oświadczamy, że nie podobna nam uwierzyć, aby to prawdą, być mogło, i oczekujemy kategorycznego zaprzeczenia ze strony samego Józefa hr. Potockiego. Dopiero gdyby ono nie nastąpiło, świat polski musiałby uwierzyć w prawdziwość pogłoski, i snuć dalsze z tego faktu konsekwencje.
Biali murzyni. Wyzyskiwanie majstrów krawieckich, głównie izraelitów, przez handlarzy gotowych sukien we Lwowie, praktykujące się od lat wielu, doprowadziło do tego, iż przeszło 40 krawców od tygodnia prawie pozostaje bez roboty, nie mogąc zgodzić się na ceny, jakie handlarze im płacą! Trudno mieć pojęcie, jak ci biali murzyni są wyzyskiwani. Dajmy na to, że w pracowni krawca czeladnik za robotę surduta z czarnej rcuterji otrzymuje 8 złr., to handlarz płaci takiemu majstrowi i złr. z przykrojeniem i dodatkami. Ten sam stosunek zachodzi i przy innych robotach, a dodać i to należy, że handlarz za robotę nigdy nie zapłaci po jej oddaniu, lecz spłaca ratami, kreśli rachunek, słowem, pastwi się nad swą ofiarą! Nie dziw więc, że takie postępowanie zniecierpliwiło tych białych murzynów i zniewoliło do postawienia ultimatum co do wysokości cen za roboty. Sprawę tę przedstawiono korporacji krawieckiej z prośbą o zaradzenie złemu, które całe rękodzieło krawieckie niszczy, a krawców przyprowadza do zupełnej ruiny wraz z ich rodzinami. Pamiętna jest w tej sprawie rozprawa w Izbie handlowej lwowskiej przed dwoma laty — pamiętną pozostanie obrona praw rękodzieła przez tych radnych Izby, którzy nie dla własnego interesu, lecz z interesu tych białych murzynów podnosili wówczas to nieuczciwe przez handlarzy wyzyskiwanie rękodzielnika na każdym kroku, lecz niestety większość uznała wówczas handlarzy za dobrodziejów rękodzielników, wychodząc z tego zapatrywania, że handlarze każą robić gotowe ubrania na skład i to w każdym czasie! Tymczasem okazało się to nieprawdą — jak dawniej tak i teraz sprowadzają oni na skład gotowe suknie i obuwie z Wiednia, Pragi lub Niemiec, a tutejszym krawcom dają naprawki lub takie roboty, które z łokcia przez prywatne osoby są zamówione. Poświadczyć to może tych 40 białych murzynów! Czas byłby wielki złemu temu tamę położyć, bo gdy ustawa przemysłowa z r. 1883 wzięła w opiekę robotników, to i majstrom, opłacającym podatki, ponoszącym różne ciężary, płacącym do kasy chorych czeladzi i karanym za choćby najmniejsze przekroczenie ustawy coś się przecież należeć winno, a tem „coś“ jest: zabronienie przyjmowania zamówień i brania miary przez handlarzy. Do tego dążyć winne wszystkie korporacje, inaczej rękodzieła nasze nigdy się nie rozwiną!
Odczyt. W lokalu ,,Gwiazdy“ miał onegdaj p. Różański, chemik zajmujący odczyt o „zapałkach“ z demonstracjami. Prelegent przebiegł pokrótce różnorakie sposoby rozniecania ognia od najpierwotniejszych, aż do obecnych sposobów za pomocą zapałek, które dopiero w 1808 we Francji wynaleziono. Okazywał przytem wiele aparacików, zapomocą których wywiązywał cieplik dostateczny do zapalania przedmiotów. Zajmującą stroną tej popularnej prelekcji były opisy fabrykowania zapałek, poparte doświadczeniami, za które też licznie zgromadzeni rękodzielnicy oklaskami prelegentowi podziękowali.
Pogrzeby dzieci. Jest zwyczajem w mieście naszem przewozić fiakrami na cmentarz trumienki zmarłych dzieci. Zwyczaj ten jest pod względem sanitarnym niewłaściwym, a nawet niebezpiecznym, w czasie bowiem grasujących epidemij zaraza może się łatwo udzielić osobom, używającym bezpośrednio tego samego fiakra. Za granicą, a nawet w Warszawie, są wyłącznie w tym celu urządzone powozy, oznaczone krzyżem, które służą jedynie do dziecinnych pogrzebów i do innego rodzaju jazdy używane nie bywają. Byłoby rzeczą bardzo pożądaną, aby i u nas wydanem zostało podobne rozporządzenie, odpowiadające względom sanitarnym.
Strach ma wielki oczy! Wczorajszej nocy spieszył do domu ulicą Zieloną jeden ze spokojnych mieszkańców lwowskich pan F. i przystanął nagle spostrzegłszy naprzeciwko o kilkadziesiąt kroków barczystego mężczyznę, którego skradanie się przejęło go trwogą. Dążący z przeciwka, przystanął również, co pierwszego jeszcze bardziej zmięszalo, a że miał przy sobie nieco gotówki i zegarek zloty, więc nie namyślając się długo, odskoczył w bok, począł biedź cwałem i pośliznąwszy się upadł na ziemię. Nie dosyć na tem, chcąc się podnieść, uczul nieznośny ból w kolanie, a nadto ujrzał nad sobą owego barczystego mężczyznę, w k.órym poznał znajomego p. Dob... Obydwaj panowie wzięli się widocznie za rzezimieszków, ale omyłkę tę przypłacił pierwszy złamaniem nogi w kolanie, a żs powstać nie mógł i dorożki na całej ulicy nie było, bezwiedny sprawca nieszczęścia poniósł towarzysza na własnych rękach do mieszkania i sprowadził potem lekarza.
Sposób pisania liczb został w drodze urzędowej unormowany. Ministerstwo handlu wydało do zarządów kolejowych rozporządzenie, aby przy pisaniu liczb rozdzielać je na grupy po 3 cyfry i znaczyć tysiączki punktem, miliony przecinkiem itd.,. liczby dziesiętne zaś oddzielać kropką u góry. Jestto sposób pi, sania, jaki był ogólnie używany przed 10 laty, w ostatnich latach porzucono go prawie ogólnie we wszystkich naukowych książkach i czasopismach w Austrji, Niemczech i Rosji, i przyjęto do oznaczenia liczb dziesiętnych przecinek, podczas gdy kropka jest znakiem mnożenia. Przy liczbach więcej niż 3-cyfrowych pisze się je grupami po trzy, lecz nie oddziela niczem. Tak na przykład, według sposobu pisania z przed laty 20, a obecnie urzędowego, pisze się 2,527.811•251, a według sposobu ogólnie w dziełach naukowych przyjętego 2 527 811,251. Dlaczego ministerstwo wraca do sposobu pisania dawno już porzuconego, pojąć nie możemy. My ze swej strony prosimy naszych współpracowników trzymać się nadal sposobu pisania liczb umiejętnego, a nie urzędowego. (Czas. techn.)