Olbrzymie znaczenie obrzędów religijnych jako czynnika wpływającego na fizjognomję kulturalną narodu jest kwestją bezsporną i nie ulegającą dyskusji. Chodziłoby tylko w analizie kultury polskiej o bliższe określenie roli, jaką obrzędy te w wytwarzaniu się charakteru tej kultury odgrywają.
Do obrzędów, które szczególnie silne i głębokie wyciskają piętno na psychice należą w pierwszym rządzie ceremonie Wielkiego Tygodnia. Mowa jest oczywiście o psychice na te sprawy wrażliwej.
W Polsce, gdzie dusz wierzących szczerze, bez hypokryzji i dewocji byto zawsze wiele, obrzędy Wielkiego Tygodnia w tradycji i historji tworzą piękną i interesującą kartę kultury religijnej i wewnętrznego życia.
"Godna uwagi — pisał Mickiewicz w jednym z artykułów "Pielgrzyma Polskiego" z 1833 r. — że nigdzie w chrześcijaństwie nie obchodzono tak uroczyście Wielkiego Tygodnia, jak w Polsce. Naród nasz zdaje sie mieć przeczucie, iż to święto cierpień, mąk i zmartwychwstania będzie kiedyś symboliczną uroczystością odrodzonej Polski. Przodkowie nasi radzi byli, kiedy im sie zdarzyło stoczyć bitwę w Wielki Tydzień; wróżyli sobie pewne zwycięstwo. Wiele ważnych pamiątek historycznych łączy się do tej epoki..."
Inny zaś znawca duszy ludu i przeszłości polskiej, ł. Gołębiowski, mówi: "Wszyscy Polacy w duchu pobożności w Wielki Tydzień odrzuciwszy dzieła światowe, zajmowali sie nabożeństwem, przygotowaniem do spowiedzi wielkanocnej i żadnego nie opuszczali nabożeństwa."
Ważniejsze ceremonie wielkotygodniowe rozpoczyna Wielka Środa. W dniu tym, po jutrzni zwanej ciemną na pamiątkę zamieszania przy męce Chrystusowej, księża psałterzami i brewiarzami uderzają o ławki. W związku z tem był w dawnej Polsce zwyczaj, iż chłopcy, naśladujący księży, pozbiegawszy się do kościoła z kijami, tłukli nimi o ławki z całej mocy, aż ich dziady i służba kościelna musiała z kościoła wypędzać. Następnie, zrobiwszy bałwana ze starych gałganów i słomy mającego wyobrażać Judasza, wkładali mu w zanadrze szkło potłuczone, niby srebrniki, za które sprzedał Chrystusa i wynosili go na wieżę kościelną, skąd go zrzucali. Reszta chłopaków, cżekająći na dole, przywiązywała postronek do szyi bałwana, włóczyła po ulicy i biła kijami, wołając: Judasz! Judasz!
Głównym obrzędem przypadającym na Wielki Czwartek jest umywanie nóg starcom. W niepodległej Polsce czynili to nie tylko biskupi, jak i dziś czynią, ale także królowie. Obrzędu tego dopełniał jeszcze Zygmunt III. Za Stanisława Augusta urząd jałmużnika spełniał zwykle ks. Naruszewicz. Raz zdarzyło się, że każdy z 12 starców miał 100 lat z okładem, a jeden 125, tak, że wszyscy razem mieli 1300 lat. Sadzono ich potem do stołu, a król i dostojnicy ich obsługiwali. Każdy z wiekowych biesiadników otrzymywał ubiór, wszystkie przybory stołowe i dukata zawiązanego w serwecie. Po wieczerzy króla z dostojnikami było oratorium — pobożny dramat — i kwesta w kościele lub kaplicy.
W Wielki Czwartek milkną również dzwony kościelne na znak żałoby, a wchodzą w użycie grzechotki. Grzechotki, to dla chłopców wielka zabawa. Kołatają niemi w kościele, oraz po ulicach, czyniąc nieraz piekielną wrzawę i hałas. Zwyczaj ten trwa do dziś.
[Kurjer Lwowski, 01.04.1915]
(Dokończenie).
Wielki Piątek jest dniem poświęconym rozpamiętywanju męki Pańskiej. Pod wieczór wierni obchodą Boże groby. W Polsce, szczególnie w Warszawie, groby były urządzane z wielkim przepychem. Pani de Guebriant, która przywiozła do Warszawy Marję Ludwikę, zauważyła, jak twierdzi Niemcewicz w Pamiętnikach, że groby wielkopiątkowe w Polsce są nawet piękniejsze niż we Francji. Kitowicz opowiada, że w ciągu panowania Augusta III. najpiękniejsze bywały groby u Jezuitów i Misjonarzy. "U grobu w kollegiacie św. Jana wartę odbywały drabanty królowej, u św. Trójcy artylerja konna. Karabiny rurą na dół obrócone być musiały. Król, że otyły był niezmiernie, grobów nie obchodził ani nie objezdził, bywał tylko na lamentacjach u Augostjanów, gdzie sie muzyka i śpiewy słyszeć dawały".
Według zaś opowiadań Gołębiowskiego, dotyczących czasu około r. 1830, u Kapucynów był grób z wytryskającą fontaną, zaś w klasztorach niewieścich był ozdobiony kwiatami i krzewami, z konnic zaś "słodkie śpiewy pomnażały wzruszenie". Było ono zapewne tem większe, iż w pewnych godzinach wdzięczna odbywała się muzyka".
O grobach wiejskich zaś piszę :Gołębiowski, że nie ustępowały miejskim; sadzono się w ich ubraniu na przepych i okazałość; tu wśród morskich balwanów straszny wieloryb coraz połykał i wyrzucał Jonasza; tam cudowna łówka ryb Św. Piotra była wystawiona; tu inny jaki przedmiot pobożny. Ogródek przed grobem wzorzysty z pięknie wzrosłego owsu, rzerzuchy, bukszpanu, próżne miejsca kolorowym piaskiem wysypane; po stronach drzewka cytrynowe, pomarańczowe i kwiaty, lampy z kolorowemi zasłonami. Domowników i rodźinę spisano i do klękania u grobów przeznaczonych, ciągle przywożono i odwożono a muzyka na części podzielona, przygrywała nieustannie, lub przyjemne dobranych niewiast i męzczyzn pobożne śpiewy nucących, słyszeć się dawały głosy".
W Wielki Piątek odbywały się również nabożne widowiska, dyalogi passyjne.
Po południu zaczynały się procesje. "Że zaś wszystko do rzeczywistości wyobrażać chciano, bywał udający Pana Jezusa w koronie cierniowej z łańcuchami i dżwicał krzyż wielki".
Boleść zaś Matki Bożej na widok męki Chrystusowej poeta 15 w., Andrzej ze Słupia, wyraził w następujący sposob:
Synu miły i wybrany,
podziel z Matką Twoje rany;
przemów Ty do Matki, by się pocieszyła,
bo już odchodzisz ode mnie, moja nadziejo miła!
O Aniele Gabrjelu, gdzie owo wesele?
któregoś nie okazywał tak wiele,
mówiąc do mnie: "Panno, pełnaś miłości!
A ja tu pełna smutku, pełna żałości,
zdrętwiało we mnie ciało, ból przejął me kości!"
Ze zwyczajów wielkopiątkowych wśród ludu warlo przypomnieć awanturę, jaką urządzano ze śledziem i żurem za siedmiotygodniowe morzenie żołądków w czasie wielkiego postu. Śledzia mianowicie zawierzano na suchej wierzbie albo na innem drzewie nad drogą. Żur zaś z kuchni wynoszono w qarnku. Z tyłu zaś szedł frant z rydlem, aby niby garnek zakopać w dole jakim, a właściwie; aby niosącemu rozbić na plecach garnek i oblać go żurem ku powszechnej radości.
W Wielką Sobotę gospodynie zajęte są ustawianiem święconego, w dawnej Polsce bardzo rozrzutnie obfitego, w czem kołacze krakowskie zyskały sobie wielką sławę.
Po rezurekcji wszyscy winszują sobie wesołego Alleluja.
Czytamy u Kitowicza, że "podobniez jak poprzednicy jego, August III bywał na resurrekcji w kollegiacie św. Jana: artylerja 300 razy dawała ognia na gnojowej górze. Ministrami, dworem i senatem otoczony, bywał na resurekcji Stanisław August. Po rzezi Humańskiej i kiedy o podobnejże na początku czteroletniego sejmu rozeszły sie wieści, aby uni nąć nocnego napadu wroga, w wielu miejscach przeniesiono resurekcję z północy do poranku".
Gdzie jest więcej kościołów resurrekcja odbywa się o różnych porach.
[Kurjer Lwowski, 02.04.1915]