Bandyta ze wschodu. — W sprawie cukru.

Bandyta ze wschodu.
(Z sali sadowej.)
Aleksander Polakow, poddany rosyjski, był robotnikom w kopalni nafty w Borysfawlu, gdzie przebywał do chwili wybuchu wojny. A że był romantycznego usposobienia, nawiązał tam stosunki z żoną kolegi wiertacza, niejaką Jadwigą Milewską, kobietą o awanturniczej przeszłości, z którą następnie zbiegł do Lwowa. Tu zamieszkali oboje przy ul. 29 Listopada pod fałszywem nazwiskiem. W międzyczasie, kiedy do Lwowa przybyli "oswobodziciele", Polakow poczuł się swobodniejszym i rozpoczął swe gościnne występy, jako bandyta. Przebierając się w mundur wojskowy dopuszczał się licznych kradzieży i rabunków, co uchodziło mu bezkarnie przez dłuższy czas.
Na dwa dni przed wyjściem Rosjan ze Lwowa, Polakow urządził wyprawę na willę nieobecnego p. Schonthalera przy ul. Murarskiej I. 33, dostawszy się do wnętrza za pomocą przystawionej do balkonu drabiny, wyniesiono stamtąd prawie wszystko. Lup znoszono zazwyczaj do mieszkania Polakowa, gdzie odbywał się targ, co komu przypadnie w udziale, a co pójdzie na sprzedaż. Podział ten jednakże odbywał się tak głośno, że lokatorzy domu zwrócili na to uwagę i w kilka dni pożniej zawiadomili policję.
W czasie rewizji odkryto w mieszkaniu Polakowa olbrzymi magazyn kradzionych rzeczy, jak: drogą garderobę, jedwabie, biżuterję i t. d. wartości blizko 2000 kor.
Polaków ma też na sumieniu napad na dom państwa D. przy ul. 29 Listopada, gdzie wpadłszy z żołnierzami rosyjskimi i strzelając z rewolwerów, obrabował ich ze znacznej gotówki.
Onegdaj odbyła się przed trybunałem orzekającym rozprawa przeciw Polakowowi i jego przyjaciółce Milewskiej; zarzutom zawartym w akcie oskarżenia przeczyli, motywując, iż rzeczy zakwestjonowane nabyli za pieniądze, żyjąc przytem w nędzy..
W rezultacie po całodziennej rozprawie skażano Pniakowa na 14 miesięcy, zaś Milewską na 1 rok ciężkiego więzienia.
Milewska po ogłoszeniu wyroku zachowywała się w sposób awanturniczy i oświadczyła, że "nietylko wyroku nie przyjmuje, lecz nawet siedzieć nie będzie".

W sprawie cukru.
Onegdaj rozpuszczono w mieście pogłoskę, ze wkrótce cukier nabywać będzie można tylko za kartkami, podobnie jak chleb. Po zasięgnięciu w tej sprawie informacji u wiarygodnych źródeł, dowiadujemy się, że o wprowadzeniu kart "cukrowych" nikomu się dotychczas nie śniło, pogłoska ta więc jest bezpodstawną. Owszem, jak nas informują, ceny cukru niebawem znacznie spadną, a w sklepach miejskich już od dwóch tygodni cukier potaniał.
Tak samo obawa o brak cukru w mieście jest nieuzasadniona, nagromadzone zapasy bowiem starczą conajmniej na jeden miesiąc, a dalsze transporty wciąż nadhodzą.
W wielu sklepach w mieście wywieszono tablice z napisem "cukierowy sprzedany". Mimo to jednak tłumy kupujących gromadzą się coraz liczniej, a wreszcie pokazuje się, że cukier jest, tylko trzeba za niego drożej zapłacić.
Na takiej niesumiennej manipulacji wyłapano wczoraj jednego z kupców przy ul. Cybulnej, u którego znaleziono ukryte dwa worki cukru. Oczywiście odpowie on za to przed sądem.

17.09.1915

До теми