Pogodin o przyszłości Polski.

Prof. A. L. Pogodin opublikował w "Utro Ros." obszerny artykuł p. t. "Przysłość Polski", w którym pisze między innemi:
"Jako jeden z niezmiennych i nieuniknionych rezultatów tej wojny staje przed nami rozstrzygnięcie "kwestji polskiej" — taki układ losów politycznych narodu polskiego, któryby najlepiej odpowiadał tak potrzebom samych Polaków, jak i interesom państwa rosyjskiego. Obficie zlana krwią, poplątana samolubstwem i wzajemnem niezrozumieniem, kwestja ta powinna otrzymać nakoniec odpowiedź, zupełnie zadowalającą obie strony: naród polski i państwo rosyjskie.
Jakaż może być ta odpowiedź? Logicznie przedstawiają się trzy możliwości: wszystko po staremu, autonomia i niezawisłość państwowa zjednoczonego polskiego narodu, jednak niezawisłość pod berłem dynastji Romanowych, albo pod berłem rosyjskiego cesarza. Nie jest bowiem prawdopodobne, by zwycięska Rosja mogła oderwać od swego terytorjum państwowego obszerną i gęsto zaludnioną połać po to, aby postawić ją w warunkach oddzielnej i być może wrogiej dla nas państwowości.
Zupełnie inną sprawą jest Polska jako królestwo, związane z Rosją wspólnością dynastji, ale rozporządzające swoim rządem, mianowanym przez cesarza rosyjskiego, albo jego namiestnika.
W dalszym ciągu artykułu prof. Pogodin twierdzi, że powrót do dawnego stanu rzeczy jest właściwie niemożliwością. O tem nie będzie nawet można mówić wobec widoków Polski nowej, powiększonej obszarami, należącymi dotąd do Prus i Austrji.
Pozostaje zatem — rozumuje autor — realna alternatywa: autonomja, albo niezawisłość w tej formie, o której mówiłem już dawniej. Sądzę, że autonomja nie byłaby szczęśliwem rozwiązaniem kwestji, z następujących mianowicie powodów. Nigdzie i nigdy autonomja jakiejś części państwa nie okazała się ostateczną jej polityczną organizacją. Była zawsze tylko stanem przejściowym, w kierunku albo centralizacji albo oderwania w niezawisłą całość.
Królestwo Polskie za czasów Aleksandra I. stale staczało się po równi pochyłej do centralizacji dopóki za panowania ces. Mikołaja I., doprowadzone do rozpaczy, nie wystąpiło w powstaniu z bezsilnym protestem.
Nie lepiej więc, zamiast stwarzać tak nietrwałą i chwiejną organizację, jak autonomja, poprostu zacząć od tego, do czego ona zmierza w ostatecznej swej ewolucji? Wykluczywszy z góry polityczne ubezwładnienie Polski, byłoby zatem rzeczą najrozumniejszą, stanąć od razu na drugim końcu, t. zn. na stanowisku państwowo niezawisłego królestwa polskiego.
Pizeciw autonomji przemawia i ta okoliczność, że dopuszczenie w jednem państwie rozmaitych systemów rządów zawsze stwarza w niem pewnego rodzaju anarchję. Autonomiczna część w państwie, zasadniczo obcem autonomji poszczególnych prowincji, jest źródłem tendencji federalistycznych, będących niewątpliwym objawem państwowego rozkładu, z którym w imię samoobrony państw musi prowadzić watkę.
Wszystko przemawia za tem, że szczere i stanowcze, a zarazem najbardziej etyczna rozwiązanie kwestji polskiej polega właśnie na wskrzeszeniu Polski niezawisłej. Autor podkreśla, że dualizm na wzór Austro-Węgier zupełnie byłby nieodpowiednim i że nie będzie potrzeba przeszczepiać na grunt rosyjski instytucji dualistycznych, jak np. delegacje.
Polska powinna być rządzona przez cesarskiego namiestnika i posiadać własny parlament. Państwowym jej językiem powinien być polski, finanse jej powinny być obracane na jej potrzeby, z wyjątkiem niektórych ogólno-państwowych wydatków. Oczywiście i tu jeszcze pozostaje do rozwiązania kwestja armji, ale z kwestją tą wiąże się tyle spraw innych, że autor nie tyka jej zupełnie, pozostawiając sobie jej omówienie do innego artykułu.

26.02.1915

До теми