Powódź we Lwowie.

Zielone Światki ubiegły wbrew nadziejom i tradycjom bardzo słotnie. Przez pierwszy dzień deszcz — podczas obecnej wiosny gość rzadki — padał dość obficie nie jednakże w takim sposobie, by następstwa jego były dla mieszkańców naszego miasta opłakane. Narzekali festynowicze, sportsmeni, właściciele restauracji, więcej jednakże wycieczkowicze, którzy przymuszeni deszczem chronić się musieli "nolens volens" do restauracji podmiejskich i przebywać tam czas dłuższy niż zamierzali. W drugim dniu świat niepogoda przybrała rozmiary bardzo znaczne. Od samego rana prawie co pewien nieznazcny odstęp czasu spadał krótki deszcz rzęsisty, który wreszcie około czwartej popołudniu zamienił się w godzinną blizko ulewę. Ulewa ta jedna z najznaczniejszych jaka nawiedziła Lwów w ostatnich latach, wyrządziła szereg szkód, wlewając masy wody do mieszkań suterynowych przy ul. Głębokiej, Zyblikiewicza, Rejtana, Kazimierzowskiej, Brajerowskiej, Kołłątaja i Głębokiej. Także w ulicy Sykstuskiej woda dostała się do drukarni A. Goldmana i zalała lokal drukarniany, uszkadzając motory eleklryczne i maszyny, a zupełnie niszcząc wiele rol papieru znajdujących się na składzie. Nietylko z wymienionych ulic, ale jeszcze z wielu innych stron alarmowano zakład wodociągowy, oraz straż pożarna prośbami o przysłanie pogotowia, a oczywiście mimo największych starań nie mogła straż pożarna nadążyć w niesieniu pomocy.
Ruch tramwajowy na linji park Kilińskiego i Wały Hetmańskie został wstrzymany na kilka go dzin, gdyż woda spływająca z wyżej położonych części miasta nie mogąc znaleść ujścia w źle urządzonych kanałach ul. Zyblikiewicza, gromadziła się w ogromnej ilości, a równocześnie z nią gromadziły się pokłady piasku i błota, naniesione z sąsiednich wzniesień. To też po opadnięciu wody część ulicy Zyblikiewicza od budującego się gmachu prokuratorji państwa począwszy, a skończywszy na ujściu do ul. Zielonej przedstawiała się jako bagnisko, przez które przejść nie można było. Ponadto dodać trzeba, że woda zalała suteryny wspomnianego gmachu prokuratorji państwa tak, że przez kilkanaście godzin pracować musiała nad wypompowaniem wody stamtąd straż pożarna.
Charakterystyczne, że zarząd miasta nie reaguje zupełnie na doświadczenia poczynione w latach poprzednich niejednokrotnie i nie czyni żadnych kroków w celu przebudowania złych widocznie kanałów we wspomnianych ulicach, czekając zapewne aż przyjdzie do katastrofy, która zdemoluje zupełnie kanalizację w tych okolicach i zajdzie konieczność całkowitej przebudowy. Przez tę nieopatrzność naraża zarząd miasta rok rocznie i siebie i przedewszystkiem bardzo wielu mieszkańców na bardzo dotkliwe straty, które dla uboższych rodzin, mieszkających w suterynach, równają się niemal ruinie. Najwyższy czas, by wreszcie obmyśleć jakieś środki zaradcze.

02.06.1914

До теми