- Skąd przybyłyście, ciemne korowody ptasie?
- My, apostole, mieszkańcy miasta, jakiego nie rozpoznacie.
Przyszliśmy tu umęczeni, lecz z pokorą
Przekażcie swoim, że strzelać nie ma już do kogo.
Nasze miasto było z kamienia i żelaza
W każdej naszej ręce podróżna waliza,
A w każdej walizie popiół, zebrany spod snajperskiego celownika
Teraz nawet w snach pachnie Wojtusiem z popielnika
Kobiety w naszym mieście były krzykliwe i beztroskie
Ich palce głaskały bezdenne noce
Studnie w mieście były głębokie, podziemne żyły
Kościoły były przestronne. Samiśmy je spalili.
Najlepiej opowiedzą o nas litery nagrobków.
Możesz z nami porozmawiać po ludzku?
Podaruj nam miłość swoją, moc żelaznego uścisku
Ciebie w końcu, apostole, uczyli spowiedzi i eucharystii.
Powiedz nam, po co spalili nasze miasto.
Powiedz chociaż, że zrobili to nie na darmo.
Powiedz, przynajmniej, że winni zostaną ukarani
Powiedz bodaj coś jeszcze czego z wiadomości nie znamy.
- Dobrze, już wam objaśnię, czym jest utrata.
Wiadomo, wszystkich winnych czeka nadobna zapłata
I niewinnych ona, rzecz jasna, dotyka dlatego
Bo czeka nawet tych, którzy w ogóle nie mają z nią nic wspólnego.
Dlaczegoście wpadli w nurt czarnych potoków?
Trzeba było uważniej czytać księgi proroków.
Trzeba było omijać piekielne jamy
Laikom lepiej nie widzieć w działaniu symboli wiary
Pamiętacie, co prorocy mówili, czym ból i cierpienie,
o ptakach, co spadają na miasta jak kamienie?
Wtedy zaczyna się właśnie cała utrata.
Na końcu jest tak strasznie, że nawet nie ma o czym gadać.
Jaka między nimi różnica? Jak między dźwięcznymi i bezdźwięcznymi
Wszyscy gotowi iść na śmierć, oby nie była ona z nimi
Nikogo i nigdy w tym życiu nie minie rozrachunek.
Zawsze mówię o tym bliskim, gdy nic innego powiedzieć już nie umiem
Ja nic nie wiem na temat konieczności odkupienia
Ja nie wiem, dokąd macie iść i jakiego pożyczyć wam istnienia
Ja mówię o tym, co każdego z nas czeka
Gdybyście tylko wiedzieli, jakiego wszyscy mieliśmy pecha
tłum.: Aleksandra Zińczuk
Il.: Anna Waligórska
24.02.2022