Bankructwo Schmitta i miłosierdzie Wydziału krajowego.

Fundacja skarbkowska otrzymała w czwartek 31. zm. następującą odezwę Wydziału krajowego:
L. 58.780. W sałączonem % podaniu uprasza Dyrekcja teatru polskiego we Lwowie o wypłatę połowy subwencji na operę w kwocie 5000 zł. i pierwszej kwartalnej raty subwencji dla dramatu w kwocie 2500 zł. za rok 1892.
Wydział krajowy nie może tej prośbie zadość uczynić z powodu, że budżet funduszu krajowego na r. 1892. a przeto także subwencja dla teatru lwowskiego na ten rok nie zostały dotychczas uchwalone. Gdy jednak wobec okoliczności to podaniu dyrekcji teatru przedstawionych, a przez komisję nadzorczą stwierdzonych, niezwłoczna wypłata powyższej kwoty jest niezbędną, aby przecdsiębiorstwo teatralne uchronić od groźącego mu bankructwa, a fundacja Skcarbkowska, na której cięży obowiązek utrzymania sceny polskiej do połowy kwietnia 1892, ma także interes w tem, aby niedopuścić do takiej ostateczności — mniema Wydział krajowy, że w obecnych okolicznościach byłoby rzeczą wslcazaną, aby fundacja przyszła Dyrekcji w pomoc udzieleniem jej zaliczki w powyższej kwocie.
Ze swej strony Wydział krajowy daje Szanownej Kuratorji przyrzeczenie, że skoro tylko subwencja dla teatru polskiego we Lwowie, na rok 1892 w dotychczasowej wysokości przez Wys. Sejm uchwaloną zostanie, wyasygnuje na ręce Szanownej Kuratorji kwotę 5000 zł. tytułem półrocznej raty na opere i kwotę 2500 zł. tytułem pierwszej kwartalnej raty na dramat i komedję. Lwów dnia 30. grudnia 1891. Marszalek krajowy—zastępca: Chamiec. Członek Wydziału krajowego: Wereszczyński.
Do Szanownej Kuratorji fundacji Stanisława hr. Skarbka we Lwowie.
Na skutek tej odezwy i uchwały rady nadzorczej fundacji skarbkowskej wypłaci hr. Skarbek p. Schmittowi około 10.000 zł. po nałożeniu sekwestru na teatr letni (otaksowany przez p. Wienera na 5000 zł.), na garderobę teatralną i na inne przybory teatralne, będące własnością przedsiębiorców teatru pp. Mieczysława Schmitta i dra Henryka Szydłowskiego.
O akcji ratunkowej Wydziału kraj., i fundacji skarbkowskiej, która miała na oku nie instytucję, artystów i sztukę, lecz tylko osoby przedsiębiorców, pomówimy w następnym artykule.
Pretensja fundacji skarbkowskiej do pp. Schmitta i dra Szydłowskiego, wliczając zakondykowane przez nią kwoty za czynsz, podatki, składki emerytalne etc., ściągnięte już dawno przez przedsiębiorców od artystów, wynosi około 15.000 zł., na których pokrycie służyć ma żyro Wydziału kraj, co do przyszłej subwencji, dalej teatr letni, garderoba etc.
[Kurjer Lwowski, 02.01.1892]
II. W kraju drożyzna niebywała od niepamiętnych czasów, głód nam dokucza, a grozi jeszcze większy, na pokrycie 1 i pół miljonowego niedoboru będzie musiała być zaciągniętą pożyczka... nędza z każdym dniem wzrasta, zobojętnieliśmy już prawie na jej widok i potrzeba nie zwykłych rzeczy, ażeby nerwy nasze zadrgały.
O nędzy mówimy w mieście, gdzie pensje są stosunkowo większe — o nędzy mówi urzędnik pobierający tysiąc kilkadziesiąt zł. rocznie i słusznie, gdyż człowiek przyzwyczaja się do pewnych wygód, które zdają mu się być niezbędnemi, a które w ostatnich latach podrożały niemal w dwójnasób, podczas gdy pensja ta sama została...
Czy macie jednak pojęcie o nędzy nauczycieli ludowych, pobierających rocznej pensji od 200 do 300 zł. I oni mają studja — i oni marzyli o sytym żołądku — i oni mają oprócz siebie rodziny do wyżywienia. Słyszeli o dodatkach drożyźnianych, przyznanych rozmaitym kategorjom urzędników, połykali ślinkę... W sam Nowy Rok zjawili się oni podobno gremjalnie u członków Wydziału krajowego, którzy oświatę ludową noszą w tornistrze i prosili o dodatek drożyźniany — 2 guld. miesięcznie. Przyjęto ich bardzo łaskawie i odpowiedziano im:
— Dobrze dziateczki, macie rację — cóż, kiedy "Wydział krąjowy nie może prośbie waszej zadosyćuczynić z powodu, że budżet funduszu krajowego na r. 1892 dotychczas nie uchwalony".
— Racja, ale my z głodu giniemy, chleb podrożał, kartofle także... pieniędzy dać nie możecie, to dajcie nam cedułkę do p. Bobrzyńskiego, dajcie nam żyro wasze.
— Nie możemy, a zresztą p. Bobrzyński nie da wam nic na naszą cedułkę — a nuż Sejm nie uchwali dodatku drożyźnianego dla was. Przecież na cedułce napisać nie możemy, że ręczymy za Sejm, że obowiązujemy się Sejm przeforsować.
— Dobrzy ludzie, wszystko da się zrobić, napiszcie tylko tak np.: "L. 58781. Wydział krajowy załączonej prośby uwzględnić nie może z powodu, że budżet na r. 1892 nie uchwalony. Gdy jednak wobec okoliczności w podaniu nauczycieli ludowych przedstawionych, a przez Rady szkolne miejscowe i okręgowe stwierdzonych, niezwłoczna wypłata dodatku drożyźnianego jest niezbędną, aby nauczycieli ludowych, majstrów odradzającej się Polski, ochronić od grożącego im tyfusu głodowego a Rada szkolna, na której cięży obowiązek zażegnania niebezpieczeństwa tyfusu głodowego między nauczycielstwem ludowem ma także interes w tem, aby nie dopuścić do takiej ostateczności — mniema Wydział kraj, że w obecnych okolicznościach byłoby rzeczą wskazaną, aby Rada szkolna nauczycielom przyszła w pomoc udzieleniem zaliczki w kwocie... zł. Ze swej strony Wydział kraj. daje szanownej Radzie szkolnej przyrzeczenie, że skoro tylko dodatek drożyźniany dla nauczycieli ludowych przez wysoki Sejm uchwalony zostanie, wyasygnuje na ręce szanownej Rady szkolnej zwrot wypłaconej kwoty". Pismo to wyekspedjujcie do Rady szkolnej w drodze urzędowej, a prywatnie poszlijcie do p. Dobrzyńskiego członków Wydziału kraj. pp. Romanowicza i Wereszezyńskiego, naszych obrońców i ojców, którzy prywatnie uspokoją wiceprezydenta Rady szkolnej, że pieniądze zwrócą na pewno, zobowiązawszy się pod klątwą przeforsować uchwałę sejmową".
— Co za insynuacja? Więc my dla was zaryzykować mamy nasze stanowiska — konferować z p. Bobrzyńskim, awanturować się o dodatek drożyźniany, a jeżeli Sejm nie uchwali dodatku drożyźnianego i uzna, żeśmy źle zrobili, to cóż nam pozostanie, jak zrezygnować. Wartoż robić kwestję gabinetową z dodatku drożyźnianego? Chyba wam się w głowie pomieszało!
— Jeżeli, to z nędzy. Dla nas awanturować się nie można, my z głodu ginąć możemy, a cóżeście zrobili z podaniem do 1. 58780?
— Jakto co? Spełniliśmy wielkie dzieło patrjotyczne. Utrzymaliśmy na kilka tygodni egzystencję teatru polskiego, kilkunastu baletniczek, sztuki polskiej —rozumiecie? Uratowaliśmy Schmitta, redaktora pisma, w którym sprzedają się bilety teatralne, a który utrzymuje harmonję pomiędzy ulicą japońską a Trzeciego maja. To akcja dyplomatyczna. Rząd krajowy utrzymać musi tradycję nazwiska polskiego. Nam Schmittowi upaść pozwolić nie wolno. Schmitt to teatr polski — bez niego nie ma teatru.
— Ależ panowie, Schmitt przecież ruiną teatru polskiego, czy za jego rządów dwuletnich teatr prowadzony był w duchu narodowym. Czy nie była zawsze górą farsa francuska, operetka i balet...
— Otóż to właśnie, wy młodzi zapalacie się łatwo, nie zastanawiacie się jednak głębiej. Balet jest wprawdzie ruiną dia teatru, kosztuje 20.000 zł. i skutkiem baletu nie wypłacają gaży artystom polskim — balet lichy, to prawda — ależ względy dyplomatyczne. Schmitt tylko ze względów dyplomatycznych sprowadził te czarne maszkary. Przypomnijcie sobie kongres pokojowy w Rzymie i memorjał polski a Imbriani? Na kogo dziś liczyć możemy, jeżeli nie na Włochów. Wyobraźcie sobie, co roku zmieniony balet, co roku w kilkanaście Włoszek wpoimy nasze idee, które one następnie rozniosą po całych Włoszech... "Eviva Pollacci". Za lat kilkadziesiąt będziemy mieli całą generację fikających Włoszek, w które wsiąknęły nasze idee.
W takim razie weźcie balet na wasze utrzymanie, — niech kraj płaci, jeżeli Sejm uchwali. Schmitt jest nieszczęściem dla teatru polskiego, dla sztuki, artystów. Czy przedłużając mu konanie — zrobicie co dobrego? Chyba, że chcecie się zabawić w opatrzność i za karę przedłużać mu męki śmiertelne. Cóż za cel inny? Przecież na Radzie nadzorczej fundacji skarbkowskiej wyraźnie powiedziano, że znają pewną osobistość bardzo odpowiednią, posiadającą kwalifikację i monetę, która gotowa wziąć teatr w razie rozpisania konkursu. Naturalnie, że długów fikcyjnych, czy prawdziwych ten ktos płacić nie chce. Byłoby to szaleństwem i prowadziłoby do nowego bankructwa. A zresztą w razie bankructwa Schmitta, musiałby do kwietnia 1892 r. prowadzić hr. Skarbek teatr na koszt fundacji.
— Otóż tego właśnie nie chcemy — toby się nie zgadzało ze stanowiskiem kuratora — ubliżałoby to jego powadze.
— To Skarbkowie lepsza szlachta od księcia Meiningeńskiego?
— Nie to — mamy na względzie kraj, któryby później objąć musiał teatr.
— Niekoniecznie. Rozpiszcie konkurs, a tymczasem niech Skarbek prowadzi.
— A cóż stałoby się ze Schmittem? Straciwszy teatr, wróciłby znów do nas i straszyłby w nocy w Wydziale krajowym.
— A czyż za życia pokutować nie powinien za systematyczne nikczemności, wyrządzane staremu Dobrzańskiemu, Celinie, Barączowi — po których trupach dostał się do teatru. Czy miał do tego jakiekolwiek kwalifikacje, albo też majątek. Mówiono o jego sprycie administracyjnym. Gdzież się podzial? Czy to nie nemesis? Czy p. Swisterski nie miał racji, dowodząc wam, że to skaranie boskie zasłużone zupełnie, że byłoby to niemoralnem popierać taką gospodarkę, że zresztą pieniądze byłyby wyrzucone, gdyż cala akcja ratunkowa na nic się nie zda.
— Trzy sesje Wydziału krajowego zabrała nam ta sprawa. Innego punktu wyjścia nie było.
— A jak Schmittowi za kilka tygodni znowu zagrozi bankructwo?
— To już przepadło, powiedziało się A., to musi się i B. powiedzieć, będziemy brnęli. Taaffe nauczył nas "Fortwursteln". Biedacy! Bylibyście się jak bobry rozpłakali, gdybyście to wszystko byli widzieli. Schmitt zaklął się na honor Dziennika Polskiego, że włożył w teatr gotówką 10 tysięcy złr.
— Przypuśćmy, że to prawda, ale czyście zbadali wiele on wyjął?
— O tośmy go nie pytali. Wspólnik jego, dawny druh i syndyk tego biednego Barącza, opowiadał, że w spadku po dawnym dyrektorze objął weksli nieprolongowanych na 15.000 złr.
— Wszystko to dobrze, skoro jednak teatru prowadzić nie umieją i pieniędzy nie mają, co za sens zmuszać Skarbka do ratowania ich funduszami sierot.
— Albo to on im wiele da? 10.000 złr., a resztę mu winni za to, co pobrali przez rok od aktorów na wkładki emerytalne, czynsze, podatki etc. Gotów przytem ocalić i tamto. A jeżeliby zbankrutowali musiałby i tamto pokryć.
— Jak to? Przecież to pachnie Stoklosem — te wkładki emerytalne i inne pieniądze ściągnięte artystom a nie wniesione, czy to nie def.....?
— Dyferencja, chcecie powiedzieć, wspólnikiem i syndykiem jest adwokat, musiał on już wiedzieć, co robi. A zresztą byli w rozpaczy. Było to położenie wyjątkowe — obłęd. Mają oprócz tego 28.000 złr. długów. Skarbek zabezpieczył się, jeżeli nawet sejm nie uchwali i na nasze żyro ani Baczes ani Połturak nic nie da — to sieroty drohowyzkie są pokryte. Semilski, syndyk fundacji, zasekwestrował teatr letni i rozmaite pończochy i pantalony teatralne. Teatr letni ocenił Wiener na 5.000 złr., a garderobę kupią nawet na Zarwanicy.
— Znowu jakiś zdrajca wydal tajemnicę. Świsterski na posiedzeniu rady nadzorczej stanął sztorcem i twierdził, że nie zmieni swego przekonania, gdyby go nawet z rady miejskiej mieli wyrzucić, i na cóżmu się to zdało? Wstał p. Michał i powiedział mu, że takie wystąpienie jest nie...
— Wiemy o tem. Świsterski mu przerwał słowami: "niegodne" chciałeś pan powiedzieć... omal że do awantury nie przyszło. Świsterski zabobonny i to nieszczęście Schmitta. Na Sylwestra ten Świsterski musi zawsze coś porządnego zrobić...
— I cóż pomógł Świsterski? — naraził sobie wszystkich, a Schmittowi uchwalono pieniądze.
— Oto sztuka. Wydział krajowy kazał dać i za tym wnioskiem głosowało dwóch członków tego samego Wydziału kraj., którzy już przedtem obrabiali Skarbka, no i naturalnie pan Michał.
— A etyka, a kodeks? Chyba, że owe 28.000 zł. długów, to fikcja. Jakżeście mogli przykładać ręki do tego? Przyjmijmy, że wykazane i "stwierdzone" długi są prawdziwe, czyż zgadza się to z kodeksem, ażeby wiedząc o tem, że są takie długi, pożyczać niewypłacalnemu człowiekowi z świadomością pieniądze i za ekwestrować mu cały majątek? Cóż będzie, jeżeli Schmitt pomimo to zbankrutuje, wówczas przecież wygoleni zostaną wszyscy inni wierzyciele, a będzie to waszem dziełem?
— Adwokaci twierdzą, że działy się już gorsze rzeczy i nie oparły się o Stokłosa — wyście głodni — rozumiecie się na tem, wyobraźcie sobie, cośmy za niespodziankę urządzili wszytkim aktorom i aktorkom, spiewakom i spiewaczkom, baletnicom i tej buzi czy Busi, przecież raz zobaczą całą gażę, a aktorowie dramatyczni, którzy doczekać się nie mogli tantjemy, czyśmy dla nich nie zrobili poświęcenia? Sieroty w Drohowyżu nie zginą z głodu, ks. P. i p. Włodek jakoś poradzą i niejeden z waszych kolegów się pożywi.
— A to jakim sposobem?
— Cóż to myślicie, że aktorzy dzieci nie maju i nauczycieli nie potrzebują. Teraz bedą im mogli przecież raz na czas wypłacić pensję. I urząd podatkowy pożywi się także. Subwencja miejska zakondykowana zostanie wypłaconą, bo spreszyć s ę będą z wypłatą nowej subwencji.*). 10.000 zł, puści się w kurs. Chór nas błogosławi, kredyt ich pójdzie w górę, a Jenta Begluckter modli się za nas.
— Co to za Jenta?
— Prawda, że nowa encyklopedja nie doszła jeszcze do litery D. Jenta to jeneralna liwerantka teatru lwowskiego. Za trykoty i pończochy należy jej się kilkanaście tysięcy milrejsów.
— Co jednak będzie z wierzycielami innymi?
— Schmitt na wypadek bankructwa wróci znowu do nas i będą mu mogli zakondykować pensję.
— Wszak on pobiera 1000 zł. Z tego tylko 200 zł. rocznie zakondykować mu będą mogli, a sam procent od 28.000 zł. wynosi 1400 zł.
— To nic nie szkodzi. Podwyższymy mu pensję, a wspólnikowi jego damy posadę po Piekosińskim, zostanie kodyfikatorom... za lat kilkaset będą mogli spłacić część procentów.
— A cóż powie na to kraj, cóż Sejm zrobi z tym fantem?
— Na szczęście przewrotne żywioły nie dostały się dotychczas do sejmu. Hola panowie! To ani sejm zagrzebski, ani parlament francuski. U nas borbifaksów nie ma. Na szczęście pozbyliśmy się Krukowieckiego, a rusini upaństwowieni. Uchwali się subwencję, może nawet większy dostaniemy za naszą działalność dyplomatyczną i pelną poświęcenia votum ufności, a tymczasem znajdą sobie nasi protegowani jakiegoś wspornika. Opowiadano nam, że Adolf Abrahamowicz pieniądze, wzięte za propinację chowa na teatr. Dawidek mu odradza, może uda nam się wyzwolić go z pod kurateli braterskiej, a wówczas czy nie będzie dobrze, czy może być idealniejsza spółka: Schmitt, Szydłowski i Abrahamowicz, a czyją to będzie zasługą. Potomność dopiero należycie nas oceni.
— A więc załatwiliście sprawę teatralną podług waszego najlepszego sumienia... teraz dajcie narn po 2 zł. Chleb podrożał, kartofle także... biedni zagrzejecie serca wasze, a wróciwszy do waszych ognisk opowiadać będziecie, jak my się tu bawimy, nie zapominamy o posłannictwie sztuki polskiej i nie dajemy upaść jedynej scenie polskiej, która w dzisiejszych warunkach rozwijać się może. Bywajcie!
*) Władze skarbowe polożyły kondykt na subwencji przyznanej teatrowi przez reprezentację m. Lwowa, a to na pokrycie zaleglych podatków od przedsiębiorstwa i podatków ściągniętych aktorom przez pp. Schmidta i Szydłowskiego, a nie zapłaconych w kasie urzędu podatkowego. Po subwencję tę zgłosiło się wczoraj przedsiębiorstwo, lecz skutkiem kondyktu kwota 5.000 zł. naturalnie wypłaconą nie została.
[Kurjer Lwowski, 03.01.1892]

03.01.1892

До теми