Mam przed sobą sprawozdanie Galicyjskiego Związku mleczarskiego we Lwowie za r. 1913. — Sprawozdanie to jest niezmiernie ciekawe, bo zdradza szereg charakterystycznych zjawisk z dziedziny naszej gospodarki mleczarskiej. Wyjaśnić należy, że Gal. Związek mleczarski jest instytucja handlową naszych kooperatyw mleczarskich. Związek liczy obecnie 91 członków, z tego 73 spółek mlecz., 4 mleczarnie prywatne i 9 osób, wchodzących w skład rady nadz. i dyrekcji.
W r. 1913 dostarczono Związkowi do sprzedaży 386.709 kg. masła, z tego sprzedano 67 proc. w Galicji, 29 proc. we Wiedniu, 2 i pół w Czechach, resztę w innych krajach. Eksport do Wiednia spadł o 22 proc. z powodu konkurencji masła duńskiego. Za sprzedane masło otrzymał Związek 1,200.000 kor., co czyni przeciętnie 310.4 gr. za 1 kg. masła.
Jakość masła galicyjskiego była na ogół dobra, bo wedle klasyfikacji zaliczono do I. klasy 98.73 proc., do II. kl. 1.04 proc., do III. kl. 0.23 proc. masła, atoli masło zeszłoroczne było na ogół gorsze niż w r. 1912. Wpłynęło na to zepsucie paszy przez deszcze i powodzie.
Najciekawszy jest atoli ze stanowiska konsumenta ustęp poświecony cenom masła. Ceny te byty bardzo nierówromierne, a obok przyczyn naturalnych działał tu także przywóz masła obcego przeważnie morawskiego i duńskiego.
W sprzedaży detajlicznej notowano masło galicyjskie we Lwowie i Krakowie (w nawiasach cena w sprzedaży hurtownej) za 1. kg.: 1. stycznia 1913: 3.76 (hurt 3.50—3.55), 6. czerwca 1913: 3.04 kor. (2.75—2.80), 7. grudnia 1913: 3.84 kor. (3.60—3.65).
Ceny masła na eksport (hurt): 12. kwietnia 3.15—3.20 k. za 1 kg., 9. czerwca 2.75—2.80, 28. grudnia 3.35-3.40.
Tymczasem masło obce, duńskie i holenderskie, notowano na rynku wiedeńskim (już łącznie z cłem i kosztami transportu około 46 gr. od 1 kg.): 18. kwietnia 1913: 3.12 kor. za 1 kg., 6. czerwca: 3.60, 1. sierpnia 3.12 kor., 17. grudnia 3.50. Takie były ceny masła duńskiego we Wiedniu, holenderskie było o 10—15 gr. tańsze na 1 kg. niż duńskie.
Galicyjskie masło jest tedy najdroższe w całej Europie. Sprawozdanie Związku z cała szczerością stwierdza, że "cyfry zestawienia porównawczego wykazują, iż masło w Galicji, kraju wyłącznie rolniczym, jest znacznie droższe aniżeli w krajach o rozwiniętym wielkim przemyśle, że zatem — o ile nie podniesiemy i nie uregulujemy krajowej produkcji, będziemy stale zarzucani masłem, które będzie oddziaływało niekorzystnie na nasze ceny. Sprawozdanie doradza przeto "większe cło na masło importowane".
W sprawozdaniu znajdujemy ciekawą tabelę porównawcza cen masła w poszczególnych miastach europejskich. I tak w Berlinie płacono przeciętnie za 1 kg. masła 296.82 gr., w Hamburgu 307.19 gr., w Kopenhadze 280.36 gr., w Scenwarden 267.20 gr., w Londynie 303.91 gr. — a we Lwowie 310.4 gr., czyli Lwów ma najdroższe masło z calej Europy. W całej Europie cena masła obniżyła się z powodu szybkiego rozwoju mleczarstwa w kolonjach angielskich i Syberji, wskutek czego Anglja kupowała mniej masła duńskiego i holenderskiego, a to masło w poszukiwaniu najdogodniejszych rynków zbytu napływało w coraz większych ilościach na rynki austriackie, a także do Lwowa, Krakowa i innych miast galicyjskich.
Produkcja masła zależy od stanu hodowli bydła, od ilości paszy, i od umiejętności w obchodzeniu się z inwentarzem żywym. Hodowla bydła u nas w niepokojący sposób upada, postęp idzie powoli, wolniej niż żółwim krokiem. Nierogacizną węgierska wypiera naszą nierogaciznę z rynku wiedeńskiego. We Lwowie sprzedaje się czasem więcej świń węgierskich niż galicyjskich!
A Galicja jest przecież krajem rolniczym!
Ten kraj ma dwa wielkie Towarzystwa rolnicze, c. k. Tow. rolnicze w Krakowie i c. k. Tow. gospodarskie we Lwowie. Towarzystwa te — w stosunku do towarzystw w innych krajach koronnych — są słabo uposażone, ale przecie mają środków na tyle, aby mogły rozwinąć jakąś intensywna działalność. Pytamy, gdzie są owoce ich działalności, kiedy na każdem polu, gdzie się człowiek ruszy, wszędzie partactwo, wszędzie niedorozwój produkcji, wszędzie drożyzna. Zapewne, że całej ludności rolniczej nie można odrazu nalać oleju do głowy, ale — na miłość Boską — Towarzystwa te działają już pól wieku. W ciągu jednego półwiecza kraje zmieniały się do niepoznania — a u nas stopień produkcji jest wręcz prymitywny i z tych pierwotnych pieluch nie możemy się wydobyć. Jest coś zasadniczo fałszywego w działalności naszych towarzystw rolniczych, coś, co je czyni nieproduktywnymi, co paraliżuje ich działalność. Konieczną jest reforma gruntowna, od samego korzenia, a taką reforma może być tylko zlanie tych towarzystw w jedną silną organizację, bo to dotychczasowe gmeranie na 3 ręce do niczego nie prowadzi. Co krajowi z tego, że ma potrójną liczbę prezesów (Towarz. rolni., Tow. gosp. i Kółka roln.), potrójną liczbę dyrektorów i potrójną falangę inspektorów i urzędników? Co krajowi z tego, że te 3 towarzystwa robią to samo, czasem na tym samym terenie, a robiąc to samo, wzajemnie sobie przeszkadzają i niszczą sobie wzajemnie pracę, a nic nowego nie budują!
Sprawa zlania 3 towarzystw rolniczych jest sprawą piekącą, nagła, pilną, bo rolnictwo nasze chodzić będzie w wiecznych łachmanach, a konsument galicyjski, ledwie dychający, będzie płacić królewskie ceny za artykuły spożywcze, gdy przy wzmożonej produkcji mógłby dostać te produkty taniej, a ponadto wpływałby do kraju pieniądz za towar eksportowany.
A tak sprowadzamy masło z krajów dalekich i cieszymy się, że ono jest tańsze niż masło z mleczarń, o kilka kilometrów od naszych miast odległych. Czy stan taki nie wywoła rumieńca wstydu na obliczach naszych Piłatów krajowych, opiekujących się naszem rolnictwem?
D.