Moralność publiczna i jezuici. — Nie do papieża. — Wyprzedaże. — Znowu parasol go ocalił. — Zabójstwo.

Moralność publiczna i jezuici. Doniesienie na­sze o przygodzie, jaką wyprawiła onegdaj we Lwowie Barbara L. ojcom zakonu Lojoli, skonfiskowała, jak wia­domo, c. k. prokuratorja ze względu na moralność pu­bliczną. Ponieważ doniesienie to nie zawierało nic wię­cej, jak tylko wierny ile możności opis faktu, więc zarządzenie prokuratorji uważać należy konsekwentnie także. za potępienie samego faktu. Miłoby nam było, gdyby prześwietna prokuratorja zrobiła raz wyjątek w dotychczasowej procedurze, i oprócz konfiskaty druko­wanego papieru wytoczyła także proces subjektywny. Proces taki nadarzyłby nam sposobność, wystąpić z do­wodami demoralizującego wpływu, jaki wywierają niektórzy członkowie tego zakonu, i to właśnie tacy, którzy przed naiwnym światem najgłośniej odgrywają rolę moralizatorów.
Nie do papieża. Wszystkie dzienniki wielkopol­skie zgodziły się na propozycję Kurjera Poznańskiego, aby nie wysyłać żadnej deputacji jubileuszowej do Rzy­mu, „gdzie sobie nas teraz nie życzą“, ale natomiast urządzić w dniu 23. kwietnia b. r. pielgrzymkę do gro­bu św. Wojciecha w Gnieźnie staropolskim obyczajem.
Wyprzedaże. Od kilku miesięcy, jak już nieje­dnokrotnie notowaliśmy, namnożyło się we Lwowie sporo sklepów, tak zwanych bazarów, niby ogłaszają­cych wyprzedaż po cenach niby zniżonych. Istotnie ceny na pozór są niskie, ale rzeczywiście przechodzą o wiele wartość towaru. Obwieszczanie o owych ,wyprzeda­żach“ jest prostym... szwindlem. Sklepy te codziennie zaopatrują się w zleżały, wybrakowany towar tandetny i codzień wyprzedają go za setki zł. A naiwna publi­czność daje się łapać na taki prosty figiel i cieszy się kupiwszy np. za 20 ct. to co istotnie nie warte i po­łowy. Dodać nie zawadzi, że dwa takie „wiedeńskie bazary“ ogłosiły ostatniemi dniami fałszywe krydy. Uczciwy i solidny handel!
Znowu parasol go ocalił. Na przechodzącego ulicą Furmańską Antoniego Gebicza spadła wczoraj la­wina śniegu z dachu domu 1. 7, i potrzaskała mu pa­rasol, którym na szczęście się zasłonił. Ponieważ przed domem nie było żadnych znaków ostrzegających, po­szkodowany wystąpił przeciw gospodarzowi na drogę sądową.
Zabójstwo. Do „Diła“ donoszą z Sokala, że żan­darm zakłuł tamże pewnego mieszczanina bagnetem na śmierć za to, że tenże sprzeciwiał się aresztowaniu.

11.03.1888

До теми