Zygmunt Batowski

Gdy by ktoś, znalazłszy się po raz pierwszy w Wilnie, zechciał je mierzyć miarą Lwowa, Krakowa, Warszawy lub Poznania, doznałby na wielu punktach zawodu. Nie znajdzie tam ani niezaprzeczonej, choć skromnej, nowoczesności Lwowa, ani dostojnej starożytności Krakowa, ani europejskiej wystawności kipiącej życiem stołecznem, ekspanzywnej Warszawy, ani wreszcie schludności Poznania, wykańczanego niemiecką regulatorską ręką. Z nowych przybyszów jednego zaraz przy wjeździe uderzy nieistnienie wygodnej komunikacji w wielkomiejskim stylu — jeszcze w r.
24.09.15 | Вільнюс |