Myron [Iwan Franko]

W obszernej drugiej klasie normalnej szkoły ojców Bazylianów w Drohobyczu cicho jak makiem posiał. Zbliża się godzina „pięknego pisania,“ straszna dla wszystkich nie tyle samym przedmiotem, ile osobą nauczyciela. Wszystkich przedmiotów uczą tu bowiem sami „ojcowie," tylko dla kaligrafii najęli sobie świeckiego człowieka, jakiegoś byłego ekonoma czy karbowego, pana Walkę. Chociaż mu z nahajką chodzić obecnie już nie wypada, nie porzuca bodaj zwykłej trzcinowej laski i nigdy nie zaniedbuje robić z niej odpowiedniego użytku.
22.09.88 | |
(powiastka galicyjska).   I.   „Wystawiony na publiczną sprzedaż grunt pod nr. 29 wraz ze wszystkiemi zabudowaniami gospodarskiemi (była tam tylko jedna chata ze stajenką na krowę, wszystko pod wspólnym dachom, skleconym z dawno przegniłych tarcic), własność Mykoły Procia, wartości 150 złr. na zaspokojenie pretensyi Mordki Szindora w sumie 40 złr. Kto da więcej?"  
22.09.88 | |
W ciągu mej dalekiej i uciążliwej wędrówki zaszedłem w ogromny, gęsty las — i zabłądziłem. Chłód leśny, zwykle tak orzeźwiający, przygniatał teraz pierś moją, jak zwątpienie przygniata duszę. Olbrzymie, czarne konary groźnie wisiały nade mną, złowrogo szeleszcząc liśćmi. Kręte korzenie tu i owdzie wyłaziły z ziemi stawiając zasadzki moim nogom, niby ręce tajemniczych demonów ciemności pragnących uchwycić mię w swe szpony.
19.09.88 | |