23.12.1916

Wśród licznych widowisk obrzędowych wieków ubieglych, zanikających powoli w chaosie obcych naleciałości spotykamy najczęściej jaselka-szopki.
Jasełka — widowiska sceniczne, oparte na historji zdarzenia betlejemskiego, tworzono na wzór oratorjów chrześcijanskich — przybieraly w Polsce prawie zawsze charakter ludowo-narodowy.
Wpływ tysch widowisk (misterjów) dramatycznych na snerokie masy był i jest dotychczas olbrzymi. Dzalają bowem potężnie na wyobraźnię dusz, prostotą i szczerością swoją zagarniają serca — uczucia w czas długi. Legenda o Bożem Narodzeniu — choć przez rozlicznych autorów znanych i zaglażonych przerabiana, rozwijana, zmierza zawsze do uwydatnienia scen, związanych ściśle z przyjściem na świat Bożej Dzieciny.
W nędznej na odludziu stojącej stajence, krytej słomą, otuloną płatami bieluchnego śniegu, nad którą gwiazda w biegu stanęła i blaskiem nadziemskim jaśniała, spotykamy pasterzy, parobczaków, którzy na wieść o tej wesołej nowinie, rzucają swe stanowiska 1 kurne chaty i spieszą do malego Jezuska.
Tu przod żłóbkiem huczą kobzy góralskie, graję mujtanki, fujarki, śpiewają krakowiaki, kłanjają się Kurpiki i Litwini, tańczą Mazury, słowem wszyscy z ziemi całej Korony i Litwy się zbiegli. Wszyscy z darami różnymi, z czem kto mógł do Pana biegł.
Z rozrzewnieniem śledzimy przebieg akcji, odrywamy się od doby i stosunków dzisiejszych i za poetą wtórujemy:
"Tak się działo przed wiekami w tej boskiej stajence;
"Miał ci naród z czego dawać, bo miał pełne ręce,
"Miał granice niezmierzone, od morza do morza —
"Złoto w skrzyni, huk zwierzyny, pełne brogi zboża.

I dziś inaczejby nie było, pospieszylibyśmy z darami, ale poeta nas usprawiedliwia:
"A dziś z biedy, aż się kurczył i zębami zgrzyta,
"Dałby Panu, u nie może, bo goły i kwita.

_______
Naiwne to, pełne prostoty sceny zabarwione rubasznym, naturalnym humorem, nikną szybko przed widzami, budząc w nas zachwyt i uwielbieni zarazem. Poufałość z Dzieciątkiem Bożem, jaką znajdujemy w jaselkach, rozbraja nas, widzów, z tego "nie wypada" codziennego i zbliża serca nasze ku Niemu.
Muzyka ludowa, której najważniejszą gałęzią jest kolenda, obfita w pogodną i bujną fantazię, pełna czarującej malowniczości, ilustruje dokładnie uczucia osób, występujących w jasełkach. W tych różnorodnych kolendach o przeróżnym rymie, toku i rytmie złożył lud bezsprzeczne "swych myśli przędzę i swych uczuć kwiaty".
Rwie się jednak przędza, więdną kwiaty, choć z kolend tych płynie ta satna moc uczucia, ta sama idea, młość, cześć i pokora bezgraniczna dla Dziecięcia w szopce. Poezja ta, ilus rowana muzyką o tematach ludowych przeważnie, ta arka "między dawnymi i młodszymi laty", tonie wśród fali obcych, banalnych melodyjek operetkowych, które dziś często zasłyszeć można nawet w głebokiej wsi. Wraz ze strojem, ze zwyczajami obcymi wdarły się w dusze ludu, tego konserwatora i strażnika polskości i obce piosenki.
_______
Kolend nie nazwiemy dziś tylko pieśnią religijną, obrzędową. Stały się one bowiem pieśniami religijno-narodowemi. I choć u kilku zaledwie pierwiastek patriotyczny występuje, to jednak przez swojskość, przez rodzimy charakter swój są narodowe.
Wpływ kolend na naszą poezję — zwłaszcza ludową — jak dawniej, tak i obecnie jest niemały. Prawda, że często pod względem artyzmu, formy szwankują, zasadom i prawidłom poezji nie odpowiadają w zupełności, jednak przez swą moc uczucia wzniosłego, przez szczerą serdeczność, tęsknotę nabierają wdzięku i blasku.
I ukochaliśmy wszyscy te pieśni, maluczcy i wielcy. A "niosąc Panu serca w dani", krzepimy się i umacniamy, z ufnością i pokorą, błagamy, by błogosławił Ojczyźnie miłej w dobrym i złym bycie. Niejedna też kolenda staje się hymnem narodowym. A nowsze, które są dalszym nieprzerwanym cięgiem owych piosnek pastuszych, tętnią tak głęboką nutą patriotyczną, że w każdej duszy polskiej na dźwięk jej musi drgać serdecznicjszy odzew ojczysty.
Niestety, czasy obecne zachwiały, umniejszyły misję kolend. Wpływy obce i teorje nowe podkopały znaczenie tych pieśni. I gdy dawniej cała kantyczkę w każdym dworze, w każdej chacie prześpiewano, to dziś, ilu wśród nas nie zna słów i melodji, najbardziej rozpowszechnionych ongiś kolend. Wskutek naszej obojętności, niedbałości, a przedewszystkiem wskutek braku umiłowania rzeczy rodzimych, zanikają powoli te najwdzięczniejsze kwiaty poezji naszej.
Pamiętajmyż, że w czasach, gdy niemal wszystko wróg nam zagarnął, pozostał nam język, słowo, pieśń. Do czasów ostatnich była to skala, o którą rozbijały się wszystkie fale, zakusy zaborcze. Języka wydrzeć nam nie zdołano. I stało się tak, jak głosił wieszcz nasz nieśmiertelny, że:
"Płomień rozgryzie malowane dzieje, Skarby mieczowi spustoszą złodzieje,
Pieśń ujdzie cało!...
Umocnijmy zatem straże i czujnie baczmy, by lud nasz, dzieci nasze i my wszyscy nie uronili tych skarbów polskości. Pielęgnujmyż te pieśni, bo w nich jest moc, jest duch narodu i jego siła, ostoja. Baczmy, by pieśń uszła cało.
Rajmund Radwan Pragłowski.