Powolna ale systematyczna germanizacja.

Przytaczamy fakt. Minister rolnictwa zamianował w październiku 1891 pp. Staniczka i Bundsmanna, zupełnie językiem polskim nie władających, urzędnikami dyrekcji dóbr państwowych we Lwowie; w listopadzie 1891, a zatem w miesiąc później, takimże urzędnikiem mianował p. Veita, który również jak poprzedni dwaj, oprócz niemieckiej mowy, innej nie zna; w grudniu 1891, a więc znowu po miesiącu nadesłał do prezydjum tej dyrekcji 10 podań niemieckich kandydatów i polecił, ażeby zamianowano ich elewami, przed wszystkimi innymi, a zatem, ażeby podania Polaków, wykształconych za stypendjami krajowemi we Wiedniu, pominięto. Trzeba zaś widzieć, że prawo nominacji elewów leśnictwa przysługuje namiestnikowi. Zdaje się, iż nie powinien on dać sobie narzucić kandydatury obcokrajowych.
Już zeszłego r. zamianował minister rolnictwa dwóch Niemców (pp. Rondenela i Pokornego) ok. zarządcami dóbr państwowych w Galicji. Obaj nie umieją ani słowa po polsku. Nadto przygotowuje sobie minister rolnictwa, pole do dalszego mianowania kilkunastu Niemców do świeżo za propinacyjne (a więc krajowe) pieniądze zakupionych dóbr Nadwórna, korzystając z precendensu stworzonego, przez poprzednie, bez żadnej opozycji przyjęte nominacje.
Podajemy te fakta do wiadomości delegacji polskiej, która należąc do stronnictwa rządowego znajdzie zapewne sposobność, za ponownem zebraniem się Rady państwa, poprosić ministra Falkenbayna o łaskawe wyjaśnienie. O ile nam wiadomo, poza Galicję nie ma posady prawie żaden Polak ani Rusin, a ponieważ mają oni prawo, służyć w kraju, więc zajmowanie posad przez osoby z innych krajów pochodzące zamyka im możność do tego.

27.12.1891

До теми