Gonitwa za posadami.

Otrzymujemy z miasta następujące pismo: "Jako przyczynek do umieszczonego przez was w tych dniach artykułu pt. Gonitwa za posadami, komunikuję wam fakt następujący: "Zaledwie zamknął oczy śp. Widman, przewąchał napiętnowany przez was już niejednokrotnie "ring', iż opróżnioną jest posada, z której stworzyłby można korzystną synekurę. Oprócz p. Cz., który wspólnie z śp. Widmannem prowadził w ostatnich czasach archiwum miejskie i jednego z profesorów — których kwalifikacji wcale nie kwestjonujemy — starają się o tę posadę także rozmaite indywidua sprytne, których jedyną kwalifikacją jest to, że należą do "ringu" i liczyć mogą na silne plecy tych, którym zależy na poparciu "ringu" przy nadchodzących wyborach. Synekura ta dla jednego z pierścieniowców ma być trynkgeldem za wybory, fruktyfikowanym już z góry dla pewności.
Wiadomo, że zasłużony patrjota p. Widmann obok stanowiska radcy magistratu piastował także urząd archiwisty i nie pobierał za to osobnego wynagrodzenia. Przed Widmannem za bardzo skromnem wynagrodzeniem piastował ten urząd emerytowany prof. gimn. w Samborze p. Romankiewicz, którego usunięto z posady profesorskiej za należenie do gwardji narodowej w r. 1848 Nie była to posada etatowa, lecz tylko za ugodą. Po Romankiewiczu zawiadywał archiwum miejskiem były dyrektor urzędów pomocniczych magistratu Jan Rasp. Gdyby obecnie postanowiono stworzyć osobną posadę archiwarjusza miejskiego, to należałoby ją powierzyć człowiekowi ukwalifikowanemu, a nie lada chłystkowi, polującemu na posady, a którego kwalifikacją jest ignorancja połączona z arogancją.
Zresztą o kwalifikacji kandydatów powinnoby wypowiedzieć swoją opinię towarzystwo historyczne, a i opinia prof. Wojciechowskiego albo p. Wład. Łozińskiego zaważyć powinna na szali.
W każdym razie magistrat rozpisze publiczny konkurs na tę posadę, przypuszczać bowiem nie można, ażeby w krótkiej drodze bez rozpisania konkursu, cichaczem, krytym sztychem rozdawano posady miejskie ludziom, dmącym jedynie na instrumencie protekcji i nepotyzmu.
Ludzie zdolni z kwalifikacjami giną często z głodu, czyż godzi się wobec tego nadawać posady publiczne byle komu, dlatego tylko, że ręka rękę myje. Czyż me dosyć hebesów i fujar zajmuje u nas posady? Czyż nie tylko instytucje prywatne lecz i miejskie maja stać się przytułkiem dla indywiduów, niezasługujących na to wcale. Jeżeli mamy już stwarzać posady te, nadawajmy je ludziom zdolnym, specjalistom, albo też ludziom zacnym, zasłużonym, którzy nie myśląc o sobie stargali całe swe życie na usługach publicznych i zasługują na to, ażeby pomyślano o nich na starość.
Jakikolwiek będzie skutek starań tych zagadkowych figur, to w każdym razie jest to charakterystycznem, że doszło już u nas do tego, że lada chłystek śmie się a nas starać o takie stanowisko a co gorsza, że znajduje poparcie sfer, uchodzących za poważne."
Korespondent nasz zanadto pesymistycznie zapatruje się na tę sprawę. Konkurs musi być rozpisanym na posadę archiwisty j spodziewać się należy, że decydować będą tylko kwalikacje kandydatów i opinia towarz. historycznego.

04.11.1891

До теми