Z bieżących spostrzeżeń.

Dzisiejsze czasy mają dla nas epokowe znaczenie, nie ze względu jakoby nam otwierały bezpośrednio rozlegle i dalekie perspektywy dziejowe na przyszłość, bo ta pogrążona jeszcze w grubych mrokach, lecz głównie i przedewszystkiem ze względu na rodzaj likwidacji i obrachunku, jaki czynimy w naszym dotychczasowym rozwoju duchowym i społecznym. Jesteśmy jak skrzętny gospodarz, któremu burze zniszczyły dobytek i targnęły sic na podstawy jego jestestwa — on zaś oblicza pozostałe zasoby, wzbogacone nowemi doświadczeniami i myśli jako na nowo rozpocznie usilną pracę nad odbudową — myśli, co go zawiodło, a co mu było w krytycznych chwilach dzielną ostoją, na czem oprzeć się może, a co z dotychczasowych podstaw swego istnienia musi odrzucić jako bezswartościowe.
Ta jest tedy dla nas niewątpliwa korzyść dzisiejszych czasów, że, postawiwszy nas w samym środku kresu burz i nawałnie dziejowych, dały nam równocześnie możność czynienia spostrzeżeń do najwnętrznieiszych spoideł i wiązań naszego społecznego zespołu.
W ten sposób zyskaliśmy przedewszystkiem nieocenionej na przyszłość doniosłości spostrzeżenie o wartości społecznej poszczególnych warstw narodu. Spostrzegliśmy n. p. między innemi, jak chwiejne i zwiewne są pozornie trwałe, a przynajmniej za takie uważane, ostoje duchowe inteligencji wobec nawyków i błędnych wzwyczajeń się, które nieświadomie stawały się substratem bezkrytycznie powstających i bez wyższej racji społecznej szerzących się opinji i dyrektyw postępowania. Widzi się to n. p. choćby w zgubnem dla jedności narodowej odnoszeniu się pewnych opinji Królestwa do Galicji, na które trafnie zwróciła uwagę J. Kisielewska w swoim artykule w warszawskim "Dzień. Pol." (p. "Kurjer Lwowski" z 27. b. m.).
Wobec tych i innych braków i niedostatków, jakie niektóre warstwy narodu w ostatnich czasach zdradziły — nabiera niezwykłej wagi społecznej spostrzeżenie, jakie w świetle toczącej się wojny na każdym kroku czynimy nad ludem polskim. Jego wytrzymałość i odporność, a nawet panowanie nad bieżącymi wypadkami wskazują, że mamy tu do czynienia z czemś trwałem i niespożyłem, co powolnemu wprawdzie ulega procesowi ewolucyjnemu, ale też jest wytrzymałe na najgwałtowniejsze burze historyczne. Lud więc — jak dzisiejsza próba ogniowa pokazuje — to prawdziwi "budowniezowie jutra" — jak go trafnie określił autor artykułu pod takim tytułem w "Kur. Warsz." z 9. b. m. Trafne też i ze wszech miar słuszne są końcowe słowa tego artykułu:
"W ciężkim momencie, jaki przeżywamy, wśród chaosu zastępujących nam drogę zagadnień, na które tyle rozmaitych tłoczy się odpowiedzi, przykład ludu powinien nas krzepić i poić dobrą nadzieją.
Jednolita, mocna podstawa tego ludu, który, nie mędrkując, w powadze i skupieniu, z odziedziczonem po przodkach dostojeństwem piastowskiem w gieście, spełnia swój potrójny obowiązek: obywatela, rolnika, żołnierza, leży najszacowniejszy zadatek i największa rękojmia naszej przyszłości narodowej.
Chłop, który jest rdzeniem narodu, dowiódł czasu tej strasznej wojny i codzień dowodzi tego wymowniej, że dorósł już do tego, by stać się istotnym budowniczym naszego jutra: opartego przedewszystkiem na pracy i obowiązku".

28.10.1914

До теми